Dziś stało się wręcz modne rysowanie czarnych scenariuszy dla gospodarki światowej czy poszczególnych krajów. Można się zastanawiać, jakie intencje popychają analityków, niejednokrotnie renomowanych instytucji finansowych, wskazujących wybrany Bogu ducha winien kraj jako potencjalną ofiarę kryzysu. Podobnych ataków należy się spodziewać, gdyż są one dla kapitału spekulacyjnego świetną okazją do zrobienia dużych pieniędzy.
Natomiast autorzy takich prognoz stają się niewiarygodni na zawsze. Na giełdach papierów wartościowych nie należy się spodziewać w najbliższych tygodniach hossy określanej o tej porze roku mianem efektu stycznia. Strona podażowa osłabła – kto miał sprzedać akcje, ten już sprzedał, realizując stratę, także dla celów podatkowych. Natomiast takich, którzy uwierzyli, że mamy już dołek na giełdzie i w związku z tym jest okazja napełniać portfele tanimi walorami, jest na razie niewielu. Jeden ogląda się na drugiego, nasłuchując, co się mówi o sytuacji gospodarczej, bo teraz ona będzie nadawać tempo zmian na giełdzie.
Obecnie zawierane transakcje mają częstokroć charakter krótkoterminowy, gdzie inwestorzy, wykorzystując nawet niewielkie wzrosty, chcą poprawić sobie chociaż trochę nastroje po ubiegłorocznej klęsce. Można liczyć na umiarkowany popyt ze strony funduszy emerytalnych, gdyż tym ciągle przybywa pieniędzy. Na rynkach walutowych trzeba liczyć się ze zmiennością. Kurs złotego wobec najważniejszych walut – dolara i euro – może wykazywać w średnioterminowej perspektywie tendencję wzrostową.
Informacje dotyczące nietrafionych transakcji zabezpieczających przed ryzykiem walutowym przez nasze przedsiębiorstwa zostały już zdyskontowane. Ujawnienie się kolejnej ofiary, która wystawiała opcje, już nikogo nie wzruszy. Zauważalne od kilku dni wzmocnienie naszej waluty, gdyby było kontynuowane, może uratować niektóre przedsiębiorstwa przed jeszcze niezrealizowanymi stratami.
Te, które „dopadły” już banki, muszą szukać dobrych prawników, gdyż jest się o co bić, a szanse na wygraną mogą być w wielu przypadkach duże. Wyjście z tego impasu powinno spowodować wzrost zaufania do naszej waluty i jej dalsze umacnianie. Może w ten sposób powstać sprzężenie zwrotne, które będzie dalej wzmacniać złotego. Niestety umacnianie się złotego w najbliższym czasie nie jest takie oczywiste, gdyż rozwija się wiele negatywnych zjawisk w naszej gospodarce. Spada PKB, produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, wskaźniki PMI, rośnie bezrobocie. Nie będzie złotemu sprzyjać ewentualna obniżka stóp procentowych, o której konieczności dla ratowania naszej gospodarki przed kryzysem mówi się coraz głośniej.
Jan Mazurek