W „Gazecie Wyborczej” możemy przeczytać artykuł Jerzego Jedlickiego, w którym autor opisuje jak ING Bank Śląski dyskryminuje starsze osoby przy wydawaniu kart kredytowych.
Autor pisze, że skuszony kampanią reklamową ING Banku Śląskiego postanowił złożyć wniosek o kartę kredytową. Na ulotkach było napisane, że aby otrzymać kartę Master Card albo Visa, nie trzeba nawet posiadać rachunku osobistego. „Wystarczy, że złożysz wniosek. Nie wymagamy niczego więcej!”.
Wypełnił wymagane dokumenty i zgodnie z zaleceniami miał czekać na pocztowe zawiadomienie o nadejściu karty i numeru PIN. Po dwóch miesiącach oczekiwania złożył wizytę w banku, gdzie został poinformowany o odmowie przyznania karty.
„O, a z jakiegoż to powodu? – pytam. – No, tego nie wiemy – bąkają. – Pan rozumie, to nie my, to centrala. – Rozumiem – mówię – oczywiście centrala, ale skoro ja składam wniosek do centrali, to może by centrala zechciała mi odpowiedzieć i wyjaśnić, jakie ma do mnie zastrzeżenia. – No nie, wie Pan – mówią – bank nie ma obowiązku uzasadniać swoich decyzji. (…) – Jestem zaskoczony – wystękałem. A wtedy litościwa urzędniczka, ściszając głos, powiedziała konfidencjonalnie: – No wie pan, chyba chodzi o pana wiek, jest taka dyrektywa, że nie udziela się kredytu osobom, które ukończyły 70 lat.” – czytamy.
Po pół roku, autor artykułu otrzymał imiennie adresowany list z podpisem pani Katarzyny Sosin, Dyrektora Departamentu Klienta Indywidualnego: „Czy zna Pan już naszą ofertę dotyczącą kart kredytowych?”. „Wkrótce potem telefon. Grzeczny młody człowiek przedstawia się i powiada, że on w imieniu ING Banku Śląskiego. Pan, powiada, jest naszym klientem, proponujemy panu kartę kredytową, same wygody.” Za namową konsultanta ponownie złożył wniosek.
Wniosek został rozpatrzony negatywnie. „Dzwonię do oddziału. – Rzeczywiście, bardzo nam przykro – mówi sympatyczna pani. – Ma pan odmowę. Tak? A można wiedzieć, z jakim uzasadnieniem? No, tego to, wie pan, rozumie pan, ja nie jestem upoważniona. Ja jednak nalegam i wreszcie: – No, bo wie pan, jest taka dyrektywa, że osobom po 65. roku życia nie udziela się kredytu. – O, to już od 65., bo w zeszłym roku było dopiero od 70.? – No, wie pan, ja nie wiem, to może zależy od rodzaju karty. – Pięknie – mówię – to ja proszę o uzasadnienie odmowy na piśmie, ponieważ zamierzam decyzję banku zaskarżyć. Konsternacja. W końcu: dobrze, przyślemy panu pismo.” – opisuje autor.
I przysłali: z oddziału, choć tu się przecież decyzji nie podejmuje. „ING Bank Śląski SA. Oddział taki i taki uprzejmie informuje, że w związku z odmową udzielenia karty kredytowej […] Bank proponuje Panu kartę kredytową pod kaucję na rachunku Otwartego Konta Oszczędnościowego bądź rachunku lokaty terminowej”. Oznaczało to, że ma zabezpieczyć bankowi dwa tysiące złotych (bo o taki limit wnioskował).
„Dyrektor Departamentu Bankowości Detalicznej ING Banku Śląskiego pisze do swoich klientów: „Serdecznie dziękujemy za zaufanie, jakim obdarzyli Państwo ING Bank Śląski. Cieszymy się i doceniamy to, że możemy być Państwa Bankiem” i dalej różne takie trele-morele, jak to w reklamie. Odpowiadam Panu Dyrektorowi, że zaufanie może być tylko wzajemne. Skoro bank odmówił mi swego zaufania po 15 latach znajomości, to ja odmawiam zaufania bankowi i innym to samo radzę. Tym bardziej że – jak widać – bank prowadzi fałszywą promocję, która jego klientów naraża na nieprzyjemności.” – podsumowuje autor artykułu.
Jerzy Jedlicki – profesor w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk