Indeks porusza się bowiem od końca października w trendzie bocznym przebiegającym od 25 do 30 tys. pkt. A to oznacza, że nie wykazuje ani bardzo wyraźnej tendencji wzrostowej, ani spadkowej. Inwestorzy czekają na to, co w najbliższych dniach wydarzy się w Polsce, Europie, Stanach Zjednoczonych.
Przypomnijmy, że podobna sytuacja miała miejsce od końca stycznia do połowy maja. Wówczas po kilkumiesięcznej stabilizacji doszło do kolejnej fali przeceny. Czy obecnie będziemy mieli do czynienia z podobną sytuacją?
Teoretycznie większość sygnałów makroekonomicznych przemawia za dalszymi spadkami. Należy jednak coraz gruntowniej nie tyle obserwować doniesienia, co zastanawiać się, na ile to pogorszenie koniunktury wpłynie na obecną kondycję i wycenę spółek. Nawet jak na zapowiadany gorszy klimat gospodarczy w następnym roku obecna cena większości firm notowanych na GPW wydaje się atrakcyjna.
Końcówkę tygodnia na rynku zdominowały doniesienia z amerykańskiego rynku pracy. Po raz kolejny okazały się one gorsze od oczekiwań. Zdecydowanie rozczarowały dane o ubytku miejsc pracy w sektorach pozarolniczych. W ubiegłym miesiącu zniknęło ich 0,5 mln. To o prawie 200 tys. więcej, niż wcześniej prognozowali analitycy.
Dane świadczą o tym, że firmom w USA powodzi się coraz gorzej. Takie liczby przemawiają do inwestorów, którzy zaczynają obawiać się, że skala przecen spółek może nie być wystarczająca. Tak naprawdę bowiem nikt nie potrafi trafnie odpowiedzieć na pytanie, kiedy ujrzymy pierwsze symptomy poprawy koniunktury w gospodarce.
Skutkom spowolnienia gospodarki stara się również przeciwdziałać polski rząd. W piątek Sejm przyjął szereg poprawek i uregulowań nazywanych zbiorczo pakietem „Stabilność i rozwój”, w tym m.in. podwyższenie gwarancji czy też utworzenie rezerwy solidarności społecznej.
Łączna potencjalna suma przeznaczona na przeciwdziałanie skutkom spowolnienia ma wynieść 91,5 mld zł. Jednak program rząd powinien zacząć wprowadzać jak najszybciej. Dotyczy to m.in. zapowiadanego zwiększenia dostępności do dopłat do kredytów hipotecznych.
Powoli widać osłabienie koniunktury w sektorze nieruchomości. W opublikowanym raporcie za listopad redNet Consulting poinformował, że ceny mieszkań w największych miastach spadły o kilka procent, najwięcej w Krakowie – o blisko 7 proc. Kolejne firmy deweloperskie zapowiadają cięcia w zatrudnieniu i ograniczenie inwestycji. Powstrzymać to może jedynie zwiększenie dostępności rodzin do finansowania mieszkań.
W tym tygodniu na poziom WIG wpływ będzie miało zarówno przystąpienie naszego rządu do działań, jak i dane dotyczące amerykańskiej gospodarki. Poznamy dwa kluczowe wskaźniki wskazujące na to, w jak głębokiej recesji są Stany – poziom inflacji i sprzedaż detaliczną. Uwagę inwestorów mogą też przykuć wtorkowe informacje dotyczące liczby podpisanych umów kupna domów.
Z krajowych doniesień godne uwagi mogą być jedynie piątkowe dane NBP dotyczące bilansu płatniczego za październik. Ponadto oczy inwestorów będą zwrócone na Brukselę, gdzie trwają negocjacje dotyczące formy i skali pomocy dla pogrążonego w kryzysie europejskiego sektora finansowego.
Rafał Patzer, analityk Finamo