Rządowy projekt budżetu państwa na przyszły rok jest oparty na bardzo optymistycznych założeniach dotyczących kondycji polskiej gospodarki. Jego realizacja będzie trudna, zakładany poziom dochodów niepewny, a więc dopięcie finansów państwa może wymagać poszukiwania oszczędności – ocenia Jakub Borowski z banku Crédit Agricole. Projekt trafił do Sejmu, choć prace nad nim prowadzić będzie już nowy parlament.
W przyjętym przez Radę Ministrów dokumencie założono, że w przyszłym roku gospodarka będzie rozwijać się szybciej niż obecnie, a zamiast panującej od przeszło roku deflacji wróci inflacja. Ceny mają wzrosnąć średnio o 1,7 proc., a wraz z nimi podatki i dochody państwa. W sumie wpływy do kasy państwa mają być w przyszłym roku bliskie 297 mld zł, wydatki przekroczą jednak 351 mld zł. To oznacza rekordowo wysoki deficyt, prawie 55 mld zł, czyli o ponad 8 mld więcej niż w 2015 roku.
– – W mojej ocenie budżet przyszłoroczny jest bardzo napięty – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole. – – A to dlatego, że opiera się na dość optymistycznym założeniu dotyczącym wzrostu gospodarczego.
Rząd założył, że w przyszłym roku Produkt Krajowy Brutto wzrośnie o 3,8 proc. W budżecie na rok 2015 zapisano wzrost PKB o 3,4 proc. i nie wydaje się, by ten poziom był zagrożony. Przeciwnie, analitycy zakładają, że może być on wyższy. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zakłada, że wyniesie on 3,5 proc.
– – Wzrost na poziomie 3,8 proc. w przyszłym roku jest oczywiście możliwy – – ocenia Jakub Borowski. – – Natomiast w świetle tego, co pokazują badania koniunktury, jeśli weźmiemy pod uwagę czynniki ryzyka, które wiążą się z sytuacją gospodarczą w Chinach, to prawdopodobieństwo takiego scenariusza, w którym gospodarka nie tylko nie zwalnia w przyszłym roku, lecz także przyspiesza, i to dość wyraźnie, jest naszym zdaniem dość niskie.
To by oznaczało, że do kasy państwa nie wpłynie tyle pieniędzy, ile rząd założył. Niższe tempo wzrostu oznacza bowiem mniejsze dochody i niższe kwoty wpłacanych podatków.
– – I na to nakłada się niska inflacja – – zwraca uwagę główny ekonomista Crédit Agricole. – – Będzie ona najprawdopodobniej niższa niż założono w budżecie. Efektem niższej inflacji i niższego popytu w gospodarce będą niższe dochody budżetu. A zatem budżet jest napięty w tym sensie, że dość prawdopodobne odchylenie wzrostu gospodarczego od tych ścieżek, które założył rząd, będzie generować niższe dochody.
Na ten rok założono średnioroczną inflację w wysokości 1,2 proc. Tymczasem przez wszystkie dotychczasowe 9 miesięcy roku ceny towarów i usług spadały w porównaniu z analogicznymi miesiącami ubiegłego roku. To wskazuje, że także założone na przyszły rok 1,7 proc. może się okazać nieosiągalne.
Wydatki państwa zaplanowano na przyszły rok wyjątkowo wysokie. Rząd założył m.in. wzrost wynagrodzeń pracowników budżetówki, dodatki dla emerytów, wsparcie dla rodziców małych dzieci. Wzrosną także świadczenia rodzinne i wypłaty z opieki społecznej. Więcej pieniędzy dostanie wojsko, a prawie miliard kosztować mają budżet górnicy. W sumie tylko na te cele przeznaczono niemal 9 mld zł.
– – Niższe dochody będą oznaczać, że trzeba będzie szukać oszczędności – – przestrzega Jakub z Crédit Agricole. – – Nie sądzę, żeby ta luka w dochodach była aż tak znacząca, aby wymuszała nowelizację budżetu. Natomiast dla ministra finansów w przyszłym roku realizacja tego budżetu będzie trudna.