Ustawa przewiduje podział firmy i jej stopniową prywatyzację, poczynając od 2007 aż do 2017 roku.
Japońska poczta to nie tylko dostawca listów. To także jedna z największych instytucji finansowych na świecie. Jako bank zarządza 25 proc. wszystkich japońskich aktywów osobistych. Same depozyty bankowe poczty wynoszą 1,75 bln dol. To więcej niż niedawno utworzony największy bank na świecie Mitsubishi UFJ, którego depozyty to 1,66 bln dol. Japońska poczta jest także największym ubezpieczycielem w Kraju Kwitnącej Wiśni. Zatrudnia 260 tys. osób i ma 25 tys. placówek w całej Japonii.
Zdaniem premiera Junichiro Koizumiego prywatyzacja wpłynie na modernizację japońskiej gospodarki, wprowadzi większą konkurencję w sektorach do tej pory zdominowanych przez państwo.
Nie brak jednak i kontrowersji. Pracownicy poczty boją się o pracę. Zaniepokojeni są także ludzie żyjący na prowincji. Boją się, że tamtejsze oddziały poczty zostaną zlikwidowane. Przeciwnicy sugerują także, że po reformie oszczędności ludzi znajdą się w rękach niewiarygodnych inwestorów – czytamy.