Ostatnie dane (z okresu między styczniem a marcem) świadczą o największym od 1947 r. kryzysie Japonii, drugiej co do wielkości gospodarki świata. Wywołały one gwałtowną debatę wśród analityków, czy kraj czeka teraz dynamiczne odrodzenie, czy długa faza anemicznego wzrostu, jaki notowała w ostatnich latach.
W pierwszym kwartale PKB spadł o rekordowe 4 proc., licząc kwartał do kwartału i o 9,7 proc. rok do roku. Tąpnięcie w pierwszym kwartale było mniej dotkliwe niż 4,2 proc. prognozowane przez rynki, ale ekonomiści i tak uderzają w złowróżbne tony. Glenn Maguire, główny ekonomista Société Générale na Azję, powiedział: „Generalnie spadek o 10 proc. uważany jest za depresję. Japonia ze swoim spadkiem o 9,7 proc. w tym roku jest niebezpiecznie blisko tej granicy. To skłania do refleksji, że Japonia jest gospodarką rozwiniętą, na którą kryzys finansowy miał najbardziej dotkliwy wpływ”.
Ekonomiści Nomury alarmują, że Japonia znów stoi w obliczu starego koszmaru deflacji, zjawiska gospodarczego, które zdusiło wzrost pod koniec lat 90.
Kluczowy wskaźnik ryzyka deflacyjnego – wewnętrzny deflator popytu – który mierzy zmiany cen w gospodarce z wyłączeniem handlu zagranicznego Japonii, przybrał w pierwszym kwartale wartość ujemną po raz pierwszy od ośmiu kwartałów. Biorąc pod uwagę marcowy spadek cen konsumpcyjnych, japońska gospodarka znów znalazła się na granicy deflacji – twierdzą analitycy Nomury.
Spadający eksport, silny jen i bezprecedensowe obniżenie produkcji to główni sprawcy spadku PKB, choć dotkliwe ograniczenie wydatków konsumenckich także poważnie zaszkodziło wzrostowi.
Wydatki kapitałowe firm spadły o rekordowe 10,4 proc. w porównaniu z ubiegłym kwartałem, a eksport tąpnął o 26 proc.
Minister finansów Kaoru Yosano ostrzegł przed dalszymi zagrożeniami dla gospodarki, ponieważ znaczące korekty na rynku pracy nadal wpływają na kondycję rodzin, zmniejszając prawdopodobieństwo, że w najbliższym czasie zaczną one robić duże zakupy.
Premier Taro Aso powiedział, że gospodarka znajduje się w trudnej sytuacji, i narzekał, że tempo kurczenia się sektora korporacyjnego przekłada się na pogorszenie się warunków życia rodzin i ograniczenie ich wydatków.
Tuż po ogłoszeniu najnowszych danych japońska giełda wzrosła o 1,2 proc., ponieważ rynek wstępnie uznał, że najgorsze być może już minęło. Optymizm jednak szybko osłabł, ponieważ powróciły obawy o długoterminowe perspektywy wzrostu Japonii, które odbiły się na nastrojach inwestorów.
Wszyscy zastanawiają się teraz, na ile wielki rządowy pakiet stymulacyjny ożywi konsumpcję i wzrost. Richard Jerram, ekonomista firmy Macquarie specjalizujący się w Japonii, powiedział, że to, iż publiczne inwestycje wzrosły, licząc rok do roku, po raz pierwszy od ośmiu lat, może stanowić sygnał, że pakiet zaczyna działać.
Optymiści sugerują, że rozmiar załamania japońskiej produkcji i skala restrukturyzacji tamtejszych korporacji dowodzą, iż gospodarka powróci na ścieżkę wzrostu przed końcem roku, a być może nawet w tym kwartale. Nastroje konsumentów nieoczekiwanie poprawiły się w kwietniu, a 32-procentowy wzrost giełdowego indeksu Nikkei 225 od marca sprawił, że rodzimi inwestorzy zaczęli wracać na rynek akcji.
Japońskie firmy, mając za sobą bolesną lekcję straconej dekady lat 90., zaczęły ograniczać swoje zapasy w błyskawicznym tempie, a szefowie wielkich konglomeratów przemysłowych, takich jak Toyota i Panasonic, zamykają fabryki i zwalniają pracowników z niespodziewaną stanowczością.
Ekonomiści Nomury twierdzą jednak, że nawet powrót do dodatniego tempa wzrostu PKB nie będzie oznaczał prawdziwego odrodzenia gospodarczego. „Choć oczekujemy, że gospodarka odbije się w najbliższym czasie, to nadal zakładamy, że wytraci dynamikę albo wczesną jesienią, albo pod koniec roku lub też na początku przyszłego, ponieważ ożywienie eksportu zgaśnie, bodźce stymulacyjne wyczerpią swój potencjał, a korekty strukturalne w sektorze korporacyjnym doprowadzą do spadku nakładów kapitałowych i wydatków osobistych” – głosi raport tego banku inwestycyjnego.
Niewiadomą pozostaje japoński eksport. Najbardziej optymistyczne prognozy na ten rok mówią raczej o stabilizacji niż przyspieszeniu eksportu, a to na nim opiera się japońska gospodarka. Analitycy twierdzą, że nawet dobrze zarządzane firmy mogą się okazać nadmiernie uzależnione od rynku amerykańskiego i europejskiego i nie są dość dobrze przygotowane na skorzystanie ze wzrostu w Chinach lub innych gospodarkach wschodzących.
Hiroshi Shiraishi, ekonomista BNP Paribas, powiedział: „Boom eksportowy, który na przestrzeni ostatnich kilku lat napędzał japońską gospodarkę, był efektem różnych baniek spekulacyjnych na całym świecie i trudno sobie wyobrazić powrót do tej sytuacji”.
Leo Lewis
Tłum. TK