Komisja Nadzoru Finansowego wystosowała do banków, SKOK-ów, ubezpieczycieli i towarzystw emerytalnych pismo, w którym jednoznacznie karci kreatywnych twórców produktów finansowych za stosowanie klauzul wzorowanych na klauzulach niedozwolonych. Jeśli zmienia się tylko formę zapisu, a treść nadal pozostaje niekorzystna dla konsumentów, to sprzedawcy narażają się na ostrą reakcję organów chroniących klientelę instytucji finansowych.
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi rejestr zapisów, których umieszczanie w umowach i regulaminach uznano za niedozwolone. Trafiają tam przede wszystkim klauzule, które są nieprecyzyjne (jak np. brak odniesienia do zasad ustalania kursów walut), nierówno rozkładają ryzyko pomiędzy strony umowy lub wprost szkodzą interesom konsumenta.
Nadzór finansowy zwraca uwagę, że w ostatnich latach w rejestrze tym szybko przybywa zapisów pochodzących z umów podsuwanych klientom przez instytucje finansowe. Dlatego KNF uznał za stosowne przypomnieć o podstawowych zasadach obowiązujących wszystkich odpowiedzialnych za tworzenie nowych produktów.
Kosmetyczne zmiany nie wystarczą
W piśmie podpisanym przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka wskazano: „formą praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów może być również posługiwanie się postanowieniem znaczeniowo tożsamym z klauzulą wpisaną do Rejestru, lecz o odmiennej postaci językowej”. Szef nadzoru zwraca zatem uwagę, że nie wystarczy zmienić brzmienie umowy i liczyć na to, że niekorzystny zapis zostanie niezauważony. Liczy się sedno zapisu – jeśli jest identyczne, jak klauzuli już zakazanej przez UOKiK, to przedsiębiorca naraża się na ryzyko kary, w tym kary pieniężnej nałożonej przez prezesa organu antymonopolowego.
W przeszłości zdarzało się, że instytucje finansowe kilkakrotnie trafiały do grona twórców klauzul niedozwolonych. Interesujący jest chociażby przypadek TU Aegon. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta już w 2011 roku wpisał do rejestru niedozwolonych wzorców umownych tabelę Aegon TU na Życie SA, w której widniał zapis, iż wysokość opłaty likwidacyjnej w pierwszych dwóch latach wynosi 99 proc. środków zgromadzonych na subkoncie gromadzącym składki (postanowienie nr 3834). Co ciekawe, rok później ponownie wpisano do rejestru podobną tabelę tego samego towarzystwa, gdzie wysokość opłaty w pierwszych dwóch latach wynosiła 100 proc. (postanowienie nr 4633).
Ma być przejrzyście
KNF zaleca, aby bankowi i ubezpieczeniowi „produktowcy” nie tylko sprawdzali dokładnie, czy zapisy w umowach tworzonych przez nich usług nie zawierają klauzul niedozwolonych, ale także aby szczególnie pochylili się nad kwestią dopasowania oferty do segmentu rynku. Chodzi przede wszystkim o uniknięcie zarzutów o misselling, czyli nietrafioną sprzedaż, której przykładem mogło być oferowanie produktów strukturyzowanych klientom poszukującym lokat terminowych.
Szczepionką na przyszłe problemy tego rodzaju jest, zdaniem nadzoru, precyzja i jasność sformułowań w regulaminach i umowach. KNF nie pierwszy raz przypomina o tym instytucjom finansowym – tym razem w dość łagodnej formie.
