Zdaniem Eugeniusza Śmiłowskiego, Prezesa Zarządu Pentor Research International S.A. nastąpiła zmiana trendu na rynku. Wchodzimy ponownie w fazę wzrostu. Te pozytywne informacje oparte są na pomiarze indeksów koniunktury bankowej Pengab. Szczegóły? Oto one:
Powiedział Pan że sektor bankowy wchodzi w fazę wzrostu. Jakie argumenty za tym idą? Gdzie obserwujemy wzrost i dlaczego?
Zwyżkujący trzeci miesiąc z rzędu indeks koniunktury w placówkach bankowych Pengab potwierdza, że jesteśmy świadkami poważnej próby zmiany trendu. Obserwowany od marca 2007 roku trend spadkowy, z kulminacją spadków w październiku 2008 roku i marcu tego roku wyczerpał się i pojawiły się wyraźne oznaki poprawy koniunktury. Wprawdzie bardziej jest to widoczne w wartości wskaźnika wyprzedzającego niż ocen bieżących, ale jednocześnie obserwujemy znaczący spadek banków informujących o pogarszającym się standingu ekonomicznym. Banki zdają się wychodzić na prostą. Zdaniem 60 proc. dyrektorów ankietowanych placówek bankowych „banki najgorsze mają już za sobą”. Sądzi tak nawet 56 proc. reprezentantów banków z przewagą kapitału zagranicznego, które najboleśniej odczuły skutki zarażenia Polski światowym kryzysem finansowym. Spada też odsetek ankietowanych stwierdzających duży bądź bardzo duży wpływ światowych zawirowań na sytuację i kondycję działających w Polsce banków. Jeszcze przed miesiącem przeświadczenie takowe towarzyszyło 48 proc. badanych, obecnie – 39 proc. Chociaż nie zmniejsza się liczba oddziałów odczuwających realne skutki kryzysu (60 proc.), to znacząco zmalało poczucie ich dotkliwości. W lipcu były dotkliwe w przypadku 55 proc. placówek, obecnie są takie dla 43 proc. Utrzymują się dobre oczekiwania odnośnie zarówno rynku depozytowego, jak i kredytowego. Przewiduje się wzrost akcji kredytowej dla przedsiębiorstw, w tym także dla MSP. Spada poziom obaw o jakość portfela kredytowego. Ponownie wzrasta zainteresowanie klientów produktami inwestycyjnymi.
Rynek depozytowy jest bez rewelacji. Jaka jest jego przyszłość?
Na rynkach depozytowych nie ma rewelacji, ponieważ do łask klientów powracają akcje i jednostki funduszy inwestycyjnych. Pokusa odbudowy utraconych pozycji dla wielu okazuje się być silniejsza aniżeli strach przed ryzykiem. Rewelacji nie należy też oczekiwać, jeśli weźmiemy pod uwagę aktualną sytuację na rynku pracy i obserwowany poziom wzrostu wynagrodzeń. Stąd też intensywne zabiegi banków, aby oferta depozytowa była atrakcyjna dla klientów, co niektórzy określają „walką o depozyty”. Badani przez nas bankowcy uważają, ze ich działania będą skutkować dalszym wzrostem stanów bankowych depozytów, chociaż będzie to raczej trudna droga przez mękę, niż pasmo niezmąconych sukcesów.
Czemu spada poziom obaw związanych z kryzysem?
Zdaje się to wynikać z przekonania, że „strach ma wielkie oczy”, ze światowy kryzys dotknął nas mniej niż tego obawialiśmy się. Gospodarka oczywiście znacząco zwolniła, ale recesja nas nie dotknęła i chyba nam nie zagrozi. Radzimy sobie znacznie lepiej niż sąsiedzi. Nawet jeśli niektóre skutki kryzysu dotkną nas z opóźnieniem, to i tak będą łagodniejsze niż w innych krajach. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze kilka miesięcy temu niektórzy bankowcy głośno przestrzegali, ze bankowe tsunami dopiero przed nami. Dzisiaj prognozę tą złowieszczą podziela jedyni co piąty ankietowany, a publikowane przez banki wyniki po I półroczu są oczywiście niższe niż przed rokiem, ale zupełnie przyzwoite jak na okres kryzysu.
Skoro zrobiliśmy krok do przodu to pozostaje pytanie co dalej? O to zapytaliśmy Krzysztofa Pietraszkiewicza, Prezesa Związku Banków Polskich:
Co uwarunkowuje sukces polskiej gospodarki? Co należałoby zrobić?
Sukces polskiej gospodarki uzależniony jest od wielu czynników. Na część zewnętrznych uwarunkowań, jako Polacy, nie mamy bezpośredniego wpływu. Do nich zaliczam sytuację gospodarczą w innych krajach oraz tempo rozwiązywania wielu globalnych i regionalnych problemów, przed którymi stanęła cała społeczność międzynarodowa. Na rozwiązywanie niektórych problemów mamy wpływ, choć on zależy od kompetencji reprezentantów i liderów naszego kraju. Zbyt małą uwagę przywiązujemy do znaczenia kompetentnej i konstruktywnej obecności w skali międzynarodowej polskich polityków, uczonych, ale też przedstawicieli biznesu. Dominuje w tym względzie nadal amatorszczyzna. Stosunkowo nieźle radzimy sobie na rynku wewnętrznym .Ale nadal nie potrafimy w sprawach zasadniczych uzgodnić wieloletnich programów. Jeszcze gorzej wygląda ich realizacja. Wiele tracimy w wyniku braku solidnej współpracy osób pełniących ważne role społeczne i polityczne. W konsekwencji osłabiamy nasz wizerunek. Koszty tego to spadek inwestycji, wyższa cena finansowania rozwoju i strata czasu. Brakuje nam mocnej wewnętrznej siły organizującej nasze działania .A musimy się zmierzyć z kilkoma wyzwaniami o fundamentalnym znaczeniu dla przyszłości Polski. Z określeniem zasadniczych kierunków rozwoju gospodarczego, unowocześniania przedsiębiorstw i państwa wiążą się także ważne zagadnienia społeczne: wiek emerytalny, system emerytalny, sposób finansowania ochrony zdrowia, nauki i szkolnictwa, ale też niezbędne stopniowe zmiany w finansach publicznych. Polska gospodarka radzi sobie stosunkowo dobrze z kryzysem. To zasługa milionów obywateli, którzy wzięli sprawy w swoje ręce w minionych latach. To też następstwo, choć nie wolnej od wielu błędów i zaniedbań, polityki gospodarczej. Ale mija czas, w którym, z myślą o przyszłości, obywatele przedsiębiorcy i politycy muszą podejmować decyzje strategiczne. Ważne aby część tych decyzji była dobrze przygotowania. Nie wolno pozwolić na marnotrawienie wysiłków i środków finansowych. Wśród ważnych przedsięwzięć mieści się strategia rozwoju polskich instytucji finansowych, w szczególności banków. W dwudziestu ostatnich latach wielkim wysiłkiem zbudowaliśmy sektor bankowy. Ale jego zdolność do finansowania rozwoju kraju jest mocno ograniczona. Nie da się zrealizować w gospodarce rynkowej poważnych programów rozwojowych bez mocnego, stabilnego i efektywnego systemu bankowego. Dziś system jest stabilny i sprawny. Dla wzmacniania jego siły trzeba budować skłonność do oszczędzania i inwestowania w Polsce, ale też zadbać rzeczywiście o wzrost potencjału wyrażającego się wzmacnianiem funduszy własnych banków oraz systemów poręczeniowych i gwarancyjnych. Byłoby błędem, gdybyśmy stali się ofiarami własnego sukcesu. Restrukturyzacja banków w innych krajach będzie prowadzić do poprawy konkurencyjności całych gospodarek. Trzeba opracować i uzgodnić w ramach UE także instrumenty wspierające banki w krajach, które nie będą mogły liczyć okresowo na mocne zasilanie zewnętrzne. W sferze regulacji systemowych działać muszą instrumenty zachęcające, ale czasami zmuszające do oszczędzania energii, do innowacyjności, do ekspansji, także eksportowej, firm, kształcenia kadr i budowania nowoczesnych bardziej rynkowych systemów zabezpieczeń społecznych. Wykorzystać trzeba powstały potencjał w sferze gospodarki elektronicznej. Należy otworzyć możliwość ekspansji nowoczesnemu systemowi płatniczemu i rozliczeniowemu ale też nowym metodom zarządzania ryzykiem w gospodarce. Należy istotnie zmodyfikować – a często zbudować od podstaw – programy nauczania przedsiębiorczości dla młodzieży, ale tez dorosłych.
Barbara Koziar
Źródło: Bankier.pl