Rada nadzorcza PKO BP poszukuje prezesa i siedmiu wiceprezesów spółki. Pomysł wymiany wszystkich menedżerów naraz może nie być korzystny dla PKO BP. „Bank w tym roku ma przeprowadzić emisję akcji, zredukować zatrudnienie i stawić czoło nowemu liderowi rynku – Pekao SA. Żeby zrealizować te cele, a w szczególności stanąć do wyścigu z Pekao, bankowi potrzebny jest mocny i współpracujący ze sobą zarząd. Jaką gwarancję ma rada nadzorcza PKO BP, że ludzie, których wybierze do kierowania, stworzą zespół, a nie będą zbiorem indywidualności? Kto zapewni, że nowy prezes będzie umiał takim gronem bez problemów zarządzać?” – czytamy w „Rz”.
Wielu bankowców, którzy mają doświadczenie w zarządzaniu dużymi instytucjami, nie weźmie w konkursie udziału. „Nie wyobrażają sobie na przykład pracy z osobami, których umiejętności nie oceniają dobrze. A takie ryzyko istnieje. Niektórzy z nich już teraz wieszczą, że konkurs zakończy się fiaskiem, a minister skarbu będzie musiał ogłosić kolejny, najpewniej w innej formule. Zainteresowani pracą w banku uważają, że rada powinna najpierw wybrać szefa PKO BP, a dopiero potem, po konsultacjach z nim, wiceprezesów. Zresztą w statucie spółki jest napisane, że prezes przedstawia radzie wnioski w sprawie powołania i odwołania członków zarządu […].”, czytamy dalej.
Więcej w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej”, w artykule Elizy Więcław pt. „Konkurs na członków zarządu PKO BP może się zakończyć fiaskiem”.