„Światowy kryzys finansowy wyraźnie zniechęcił banki do udzielania łatwych kredytów. Jednocześnie znacząco wzrosła liczba osób, które wpadły w tarapaty finansowe. Taka sytuacja sprzyja rozwojowi różnego typu firm pożyczkowych.” informuje dzisiejsza „Rz”.
„Rzeczpospolita” osoby biorące kredyt w firmach pożyczkowych dzieli na trzy grupy: „Pierwsza to osoby, które wpadły w spiralę zadłużenia. Kiedy nie wystarczało im pieniędzy na bieżące wydatki i spłatę odsetek od zaciągniętej pożyczki, brały kolejne kredyty[…]druga grupa to osoby, które z różnych powodów nie mogą starać się o kredyt w bankach. Są to ludzie pracujący na czarno, ukrywający swoje prawdziwe dochody, ale też np. prowadzący własną działalność gospodarczą, z tym że zbyt krótko, by mieć zdolność kredytową[…]jest też trzecia grupa preferująca szybkie i dyskretne pożyczki. Osoby te nie podliczają, ile w sumie oddadzą pożyczkodawcy, jaka jest wysokość odsetek i prowizji. Zadowalają się informacją, że wystarczy oddawać kilkadziesiąt złotych tygodniowo”.
Tak samo jak typy klientów, są także typy firm udzielających pożyczki. W „Rzeczpospolitej” czytamy, że takie firmy także można podzielić na kilka grup: parabankowe instytucje pożyczkowe, małe, lokalne firmy, lombardy, zwykli oszuści a nawet osoby prywatne, społecznościowe portale pożyczkowe. Gazeta szczegółowo objaśnia, czym każda grupa się charakteryzuje.
Wpaść w spiralę długów jest bardzo łatwo. Dlatego warto dobrze się zastanowić czy wzięcie szybkiej pożyczki w miejscu, które wyłącznie dzięki temu żyje, jest dobrym rozwiązaniem. Bo przecież taka firma musi jakoś na siebie zarobić, a jedynym sposobem na to jest wyciągnięcie z portfela klienta sporej ilości gotówki.
Więcej na ten temat w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” w artykule Grzegorza Leśniaka „Łatwe i tanie pożyczki dla każdego to mit”.