Gdyby przypadkowo spotkanego lobbystę zapytać, na czym polega jego praca, bardzo prawdopodobne jest, iż nie uzyskalibyśmy jednoznacznej odpowiedzi. Terminarz każdego lobbysty (ang. lobby agents) jest kompletnie wypełniony. Na dzień pracy „rzeczników interesów” składa się monitoring procesów legislacyjno-decyzyjnych, prognozowanie zmian politycznych, społecznych i gospodarczych, zajmują się również doradztwem i wyborem najbardziej korzystnych rozwiązań. Wszystkie ich działania sprowadzają się głównie do nawiązania i podtrzymania korzystnych relacji z władzami państwa, rządem oraz parlamentem. Lobbying to jednak nie tylko „dyplomacja kuluarowa” wprost ze świata wielkiej polityki, lecz również działalność w sferze gospodarki, kultury, mediów lub w organizacjach międzynarodowych. Można mówić też o lobbyingu w skali „mikro”: regionalnej bądź lokalnej.
Z czym dla statystycznego Kowalskiego kojarzy się hasło „lobbying”? Po nagłaśnianych w mediach aferach, w których mówiono o przeróżnych „grupach nacisku” na elity polityczne i forsowaniu ustaw korzystnych dla pewnych kręgów biznesowych, z reguły skojarzenia te są negatywne. I tak hasło to kojarzy się niejednokrotnie (o ile w ogóle z czymkolwiek się kojarzy) z zalegalizowaną formą korupcji, nepotyzmem, płatną protekcją, a wręcz kolesiostwem na najwyższych szczeblach władzy. Taki sposób działania zyskał niechlubne miano „lobbyingu partyzanckiego”, zwanego też „pirackim”.
Tymczasem w krajach szczycących się wielowiekowymi tradycjami demokratycznymi, zawód ten budzi mniejsze kontrowersje (choć i tam nadal one występują) niż w Polsce. Lobbysta to fach jak każdy inny. Działalność pośredników między grupą interesów a ośrodkami decyzyjnymi ma tam zresztą swoje historyczne uzasadnienie. W przeszłości biznesmeni i zwykli obywatele cierpliwie wyczekiwali na polityków w kuluarach brytyjskiej Izby Gmin. To było jedyne miejsce, gdzie mogli nieformalnie i zakulisowo przedstawić im swoje „sprawy do załatwienia”.
Choć obecnie lobbying to profesjonalna działalność, a nie amatorszczyzna, lobbyści, jak dawniej, mają swoje „przedpokoje władzy”. Jednym z kuluarowych miejsc wielkiej polityki jest zacisze brukselskich restauracji przy placu Jourdan i setkach mniejszych uliczek, gdzie zwykła zaglądać w czasie popołudniowej „sjesty” śmietanka polityczna Europy. Kiedy dla najważniejszych polityków Unii Europejskiej zaczyna się pora lunchu, lobbyści (reprezentujący firmy doradcze, realizujący zlecenia klientów korporacyjnych lub rządowych, a także organizacje zrzeszające europejskie federacje związków i stowarzyszeń branżowych) przystępują do pracy wyłuszczając politykom podczas nieoficjalnych spotkań swoje racje. Zatem tak naprawdę losy Europy ważą się nie tylko w gmachach instytucji unijnych, lecz właśnie tu: przy restauracyjnych stolikach.
Czy lobbying zawsze będzie wzbudzał aż tyle kontrowersji? Być może przestanie, jeśli zajmą się nim ludzie rzetelni, kompetentni, wykształceni i mający świadomość, które z dostępnych środków nie mogą być uznane za nieetyczne. Wytrawnemu lobbyście po prostu nie opłaca się uciekać do metod działania sprzecznych z etyką zawodową. Wie, że może dużo osiągnąć, posługując się wyłącznie legalnymi technikami i metodami działania: nakłaniając bądź powstrzymując decydentów od podjęcia pewnych działań.
Jak dużo można osiągnąć na tym obszarze? Za wzrastającą rangą zawodu może przemawiać fakt, iż w języku potocznym funkcjonuje już pojęcie „piątej władzy” – właśnie na określenie działalności lobbystów. Niektórzy są skłonni przypisywać im większą „moc sprawczą” niż dziennikarzom reprezentującym nawet opiniotwórcze środki masowego przekazu, czyli, w dwóch słowach, „czwartą władzę”. Dość wspomnieć o obrotach amerykańskich firm, zajmujących się lobbyingiem. Badacze rynku szacują je na kilkanaście miliardów dolarów w skali roku. Stale wzrasta też zapotrzebowanie na specjalistów w tej dziedzinie. Gdyby zebrać wszystkich lobbystów działających aktualnie w Brukseli i Waszyngtonie, powstałoby miasteczko wielkości Zakopanego. Eksperci przewidują, że liczba profesjonalistów będzie stale wzrastać.
– Profesjonalni lobbyści rekrutują się spośród prawników (co trzeci), dziennikarzy, rzeczników prasowych, specjalistów PR, a nawet polityków. W krajach zachodnich działalność lobbistyczna jest prowadzona przez wyspecjalizowane agencje, firmy PR i kancelarie prawnicze, ale również przez przedsiębiorstwa czy organizacje społeczne. Ich działalność to element oddziaływania na podejmowane decyzje, nie tylko polityczne, ale także gospodarcze i społeczne – twierdzi Sylwia Jabłońska, dyrektor Instytutu Programów Europejskich Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie, inicjatorka Podyplomowego Studium Lobbyingu w WSFiZ. – Działalność lobbystyczna w Polsce to szansa na nowy zawód dla gruntownie wykształconych młodych ludzi w Polsce, którzy szukają czegoś więcej niż wykonywanie tradycyjnych profesji.
Lobbying to jeden z instrumentów public relations. W niektórych krajach dochodzi nawet do utożsamiania pojęć „specjalista PR” i „lobbysta”. Na renomowanych zachodnich uczelniach (na przykład na amerykańskich uniwersytetach) zajęcia z lobbyingu prowadzone są z reguły w ramach studiów public relations. – Nie bez przyczyny w programie Podyplomowych Studiów Public Relations funkcjonuje przedmiot pod nazwą „Lobbying w Unii Europejskiej”. Wielu lobbystów rekrutuje się bowiem z kręgów osób zajmujących się zawodowo PR-em – informuje prof. dr hab. Marek Kosewski, dyrektor Kolegium Kształcenia Podyplomowego Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie. – Przyszli adepci PR będą mieli ułatwiony start, jeśli chodzi o działalność w Unii Europejskiej i docieranie z przekazem lobbyingowym do instytucji unijnych. Z drugiej strony, Podyplomowe Studium Lobbyingu jest ukierunkowane na to, aby kształcić wykwalifikowanych menedżerów informacji – przekonuje prof. Kosewski.
O roli doradców ds. kontaktów z instytucjami rządowymi (tak niekiedy nazywa się lobbystów) nie trzeba nikogo przekonywać. Zwłaszcza teraz, po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, zapotrzebowanie na fachowców w tej dziedzinie wzrosło. Bez wykształconych i kreatywnych rzeczników interesu Polski w UE, jakiekolwiek projekty – od kwestii budowy autostrad po przemysł farmaceutyczny – mają mniejsze szanse na realizację, w zgodzie z interesem naszego kraju.
Co to właściwie znaczy?
Lobbying (rzecznictwo interesów, grupy nacisku, pressure groups), to zorganizowane działania jednostek lub grup osób, nawiązujących kontakt z politykami i urzędnikami w celu wywierania wpływu na procesy ustawodawcze, decyzyjne oraz uzyskania dostępu do informacji. Lobbying to również dwukierunkowa komunikacja między otoczeniem społecznym a przedstawicielami władzy. Lobby to (w tłumaczeniu z języka angielskiego) kulisy pewnego działania.