W styczniu br. umorzono ponad 11 mln złotych znajdujących się w TFI. Pewne jest, że inwestorzy z większą ostrożnością podchodzą do nowych możliwości lokowania pieniędzy. Tych zaś na rynku nie brakuje i z pewnością nie zabraknie.
Dużą popularnością cieszą się depozyty bankowe i fundusze inwestycyjne z niskim ryzykiem strat (m.in. obligacyjne). Ponadto coraz prężniej rozwija się sektor lokat strukturyzowanych. Czym więc są tzw. „struktury”?
Lokaty strukturyzowane dostępne są w okresie subskrypcji. Jest to czas na zebranie zapisów oraz środków od klientów. Po jego zakończeniu środki są rozliczane i inwestowane. Od tego momentu liczony jest czas ich trwania.
Oferowane przez wiele instytucji finansowych lokaty strukturyzowane w znacznej części złożone są z bezpiecznych obligacji i bonów skarbowych (blisko 85%), w pozostałej – z opcji. Zastosowanie obligacji daje inwestorowi gwarancję odzyskania kapitału na koniec okresu trwania lokaty, zaś opcja jest szansą na zysk z inwestycji. Pieniądze przeznaczone na inwestycję w obligacje mają za zadanie zarobić tyle, ile stanowi 100% włożonych środków – to część gwarantująca zwrot kapitału.
Opcje, czyli kontrakty terminowe, stanowią rodzaj zakładu. Są instrumentem dającym możliwość wielokrotnego pomnożenia kapitału, niosą jednak ze sobą ryzyko utraty całości zainwestowanego wkładu. Nie muszą być oparte na indeksach giełdowych. Na rynku bywają najróżniejsze kontrakty terminowe: na wzrosty lub spadki indeksów giełdowych, na ceny miedzi, złota, brylantów, a nawet na zmiany pogody. Dlatego też zyski z opcji nie zawsze zależą od koniunktury na giełdzie. Tego typu instrumenty dają możliwość zarobku nawet w okresie bessy.
Lokaty strukturyzowane to zwykle inwestycja na kilka lat, przede wszystkim dlatego, że potrzeba czasu, aby obligacje zapewniły określony zysk. Zdarzają się lokaty strukturyzowane, z których można wypłacić pieniądze w dowolnym momencie, ale najczęściej trzeba zamrozić pieniądze na okres dwóch do czterech lat, co niektórzy mogą uznać za wadę tego rozwiązania inwestycyjnego. Dodatkową barierę może stanowić wysokość wymaganej wpłaty. Jest to, w zależności od oferty, od kilku do kilkunastu tysięcy złotych – nie każdy więc może sobie na to pozwolić.
Można uznać, że „struktury” są konkurencją dla funduszy inwestycyjnych. Istnieje ponadto kilka argumentów przemawiających na korzyść lokat strukturyzowanych, m.in.: większe możliwości inwestycyjne (nie muszą one być, tak jak fundusze, odbiciem indeksów giełdowych), potencjalne niższe koszty, brak „podatku Belki” („struktury” oferowane są często w „opakowaniu” polis na życie – środki wpłacane przez klienta to składka, a ewentualny zysk to świadczenie ubezpieczeniowe, które jest wolne od podatku).
Argumentem przemawiającym za lokatami strukturyzowanymi są ich stosunkowo niskie koszty. Biorąc pod uwagę, że do obsługi „struktury” potrzeba niewielkiej liczby osób, opłaty manipulacyjne czy za zarządzanie są tu nieporównywalnie niższe niż prowizje pobierane od ewentualnych zysków z funduszu.
Niewątpliwym plusem tego rodzaju rozwiązań jest ochrona zainwestowanego kapitału. Dają one ponadto możliwość inwestowania w aktywa trudno dostępne dla przeciętnego Polaka, posiadającego zwykły rachunek maklerski. Dodatkowo, jeśli struktura ma postać polisy, to jest to jeszcze jeden atut dla osób szukających korzyści podatkowych.