Komentarz popołudniowy Open Finance. Podsumowanie wydarzeń na rynkach kapitałowych, 28 STYCZNIA 2009 r.
WYDARZENIE DNIA
Międzynarodowy Fundusz Walutowy uważa, że światowy PKB wzrośnie w 2009 r. zaledwie o 0,5 proc., choć zaledwie dwa miesiące temu sądził, że będzie to 2,2 proc. wzrostu.
Najgorsze perspektywy fundusz stawia przez Wielką Brytanią, której PKB ma obniżyć się o 2,8 proc., strefa euro ma stracić 2,0 proc., Japonia 2,6 proc., a USA 1,6 proc. MFW szacuje także straty banków w tym roku na 2,2 bln dolarów. Żadne rządowe programy pomocowe nie są w stanie nadrobić kurczenia się sektora bankowego. Również inne ośrodki podały dziś swoje hipotezy. Prezes Narodowego Banku Szwajcarii, tłumacząc się z wypowiedzi kolegów twierdzących, że SNB będzie interweniował w celu obrony kursu franka, powiedział, że nie ma żadnych przesłanek by sądzić, że 2010 r. będzie lepszy od obecnego. Z kolei ONZ oszacowało, że światowa gospodarka straci 30 mln miejsc pracy (a w wariancie pesymistycznym nawet 50 mln).
SYTUACJA NA GPW
Inwestorzy na GPW nie zwracali dziś większej uwagi na kasandryczne wizje renomowanych ośrodków analitycznych. Nawet jeśli zapoznali się z raportami, to nie było widać, by wywarły one większe wrażenie. Przez większą część dnia oglądaliśmy stabilną sesję, która rozgrywała się na wyższych poziomach niż wczorajsza (WIG20 zyskiwał ponad 2 proc.), ale przy małych obrotach. Sam wzrost to pochodna dobrego zachowania giełd amerykańskich wczoraj, czego GPW się nie spodziewała, bo indeksy mocno traciły we wtorek. Dziś trzeba było te wczorajsze straty odrabiać, ale entuzjazmu też nie było widać. WIG20 odbił już od jesiennych dołków, ale widać nie mobilizuje to kupujących. Końcowy fixing na płytkim rynku wywołał skokową przecenę WIG20 o ok. 1 proc., ale nie ma ona większego znaczenia dla obrazu rynku.
Dziś podrożały akcje 151. spółek, potaniały 119. Obroty na całym rynku akcji podliczono na 623 mln PLN.
GIEŁDY W EUROPIE
Europejskie indeksy zyskiwały dziś głównie za sprawą akcji banków. Deutsche Bank zyskał 19 proc., a Commerzbank o 17 proc. – tak inwestorzy dyskontują plany utworzenia w USA „złego banku”, który miałby kupować toksyczne aktywa z rynku i odciążać zdrową tkankę finansową. Pomógł też raport SAP, który zanotował zyski wyższe niż oczekiwano. Podobnie rzecz się miała w Londynie, gdzie Lloyds i British Sky przedstawiły lepsze od oczekiwanych wyniki, a akcje spółek handlowych drożały dzięki rekomendacjom kupna. Sesje w Stanach także zaczęły się od wzrostów. Wells Fargo zyskał 17 proc., po publikacji dobrego raportu kwartalnego, Citigroup drożało o 20 proc., ponieważ jeden z japońskich banków zadeklarował chęć przejęcia niektórych aktywów grupy. Dobry raport kwartalny przedstawiło także Yahoo!, które zapewniło, że jego model biznesu nie wymaga korekty.
Przed 17-tą S&P zyskiwał 2 proc., podobnie jak Nasdaq.
WALUTY
Niewiele się zmieniło w porównaniu do porannych poziomów notowań euro. Przed 9-tą rano było to 1,325 USD, ok. 17-tej o 0,2 centa mniej. Najwygodniej byłoby stwierdzić, że rynek walutowy wyczekiwał po prostu na decyzję Fed, którą poznamy o 20:15 naszego czasu, gdyby nie fakt, że o żadnej zmianie stóp nie może być mowy. Oczywiście pozostaje kwestia samego komunikatu, ale rynek powinien być ciekaw przede wszystkim źródeł finansowania amerykańskiego planu pomocy gospodarce. A ten ma zostać ujawniony w przyszłym tygodniu. Nawet gdyby rynek chciał czekać na obecnych poziomach do tego czasu, nie wyszłoby mu to na złe.
U nas poranne umocnienie złotego okazało się słomiane. W ciągu dnia złoty oddał zyski w całości – chyba zbyt szybko nasi inwestorzy uwierzyli w spadek dolara na światowych rynkach. Po południu dolar wyceniany był na 3,294 PLN, euro na 4,356 PLN, a frank na 2,874 PLN.
SUROWCE
O ile wczoraj najlepiej pasującym określeniem oddającym sytuację rynkową była „realizacja zysków” tak dziś możemy sobie odmieniać „stabilizację” przez wszystkie przypadki. Z tym, że dotyczy to głównie surowców i walut, a zdecydowanie mniej zawsze żywiołowych rynków akcji.
Ropa potaniała dziś o 0,6 proc. do 41,7 USD za baryłkę, a złoto spadło o 0,3 proc., ale nadal kurczowo trzyma się okolic 900 dolarów za uncję. Miedź podrożała o 3,5 proc., ale przy ostatnich dziennych wahaniach ceny tego metalu i taki wynik – choć to może trochę naciągana teza – można uznać za stabilizację. Jak wielkie by nie były ostatnie zmiany, to miedź nadal kosztuje poniżej 3,5 tys. dolarów za tonę i w zasadzie jest tak już od dwóch miesięcy.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel, Emil Szweda – Open Finance.
Źródło: Open Finance