Dla kredytobiorców biorących kredyt w złotówkach zmiana naszej waluty na euro będzie jedynie oznaczać przeliczenie kwoty kredytu ze złotówek na euro – po ustalonym, sztywnym kursie wymiany. Osoby posiadające kredyt w PLN nie będą obciążone żadnymi dodatkowymi opłatami związanymi ze zmianą waluty w naszym kraju, nie będzie bowiem kosztu spreadu. W mojej opinii, jak najbardziej jest sens brać kredyt w złotych na krótki czas (do 10 lat), tym bardziej że kurs franka szwajcarskiego w tym momencie jest niski w stosunku do złotówki. Istnieje więc spore ryzyko niekorzystnej zmiany kursu CHF/PLN w krótkim terminie. W długim horyzoncie (20–30-letnim) ryzyko niekorzystnych zmian walutowych przy kredycie w walucie obcej jest rekompensowane korzyścią wynikającą z różnicy stóp procentowych. To oznacza niższą miesięczną ratą o 200 czy 300 złotych w porównaniu z kredytem złotówkowym.
Wydaje się, że ryzyko niekorzystnych przeliczeń kredytu jest znacznie wyższe dla kredytobiorców biorących kredyt we frankach szwajcarskich. W tym przypadku, osoby, które mają kredyt denominowany w CHF, po zmianie narodowej waluty będą spłacać miesięczne raty w euro. Jak nastąpi przeliczenie, tego jeszcze nie wiadomo. Można jedynie przypuszczać, że banki przeliczą pozostałą do spłacenia kwotę kredytu metodą trójkąta, tzn. przeliczenia przez złotówki. Dla przykładu, aby zamienić franki szwajcarskie na euro, trzeba będzie przeliczyć je najpierw na złotówki, a następnie złotówki na euro. Przy czym, pierwsze przeliczenie będzie z pewnością uwzględniało spread, a drugie nastąpi przy użyciu kursu sztywnego.
Kredytobiorcy, którzy będą zaciągali kredyt we frankach już po wejściu Polski do strefy euro, będą w identycznej sytuacji, jak osoby, które zaciągają kredyt walutowy obecnie. Zaciągając kredyt walutowy, będą odsprzedawać walutę po niższym kursie kupna danego banku, a spłacać już po wyższym (kursie sprzedaży).