Pierwsze kroki kierujemy właśnie do banku, który nas zaintrygował swoją ofertą. Nie ma w tym nic złego, o ile nie poprzestaniemy tylko na pierwszym kroku. Zaciąganie kredytu nie jest rzeczą, którą warto robić pod wpływem impulsu. Postarajmy się skonfrontować ofertę wybranego banku z kilkoma innymi, które znamy. Jest pewne prawdopodobieństwo, że bank nachalnie reklamujący swoje kredyty okaże się droższy od konkurencji – koszty reklamy są przecież wliczone w oprocentowanie kredytu. Żaden bank nie przedstawia w swoich reklamach prawdziwego kosztu pożyczki. Do oprocentowania, które często w reklamie przedstawiane jest jako bardzo atrakcyjne, doliczane są prowizje, które sprawiają, że spłacane raty są dużo wyższe, niż wydawałoby się to na pierwszy rzut oka.
Banki mają bardzo szeroki wachlarz pomysłów na wprowadzenie opłat. Mogą to być, np. opłata za udzielenie kredytu (prowizja), opłata za administrowanie saldem zadłużenia, opłata za ubezpieczenie spłaty kredytu, opłata przygotowawcza. Dopiero suma wszystkich opłat, tzw. około kredytowych, i oprocentowanie pokaże rzeczywistą roczną stopę oprocentowania ( RRSO). Banki są zobowiązane do przedstawiania jej w swoich ofertach. Nakazuje im to ustawa antylichwiarska. Wywiązują się one z tego obowiązku, jednak informacje dotyczące RRSO pokazują bardzo małym drukiem, w mało widocznym miejscu na swojej reklamie.
Banki, chcąc zwrócić naszą uwagę, bardzo często obiecują upominek za podpisanie umowy kredytowej. Jednakże w świecie finansów nie ma nic za darmo. Wszystko jest wliczone w cenę kredytu. Dlatego lepiej wziąć kredyt tam, gdzie jest on najtańszy, a prezent kupić sobie samemu. Czasami porównanie tych parametrów nie wystarczy. Bo często zdarza się, że jeden bank wlicza koszty prowizji do kredytu – wtedy liczy od nich jeszcze odsetki – a drugi nakazuje je zapłacić z góry. To drugie rozwiązanie wydaje się mniej korzystne, ale pod kątem kosztu kredytu jest tańsze, gdyż opłata ta nie jest obciążona odsetkami.
Kolejny ważny element to sposób spłaty. Raty równe czy malejące? Raty równe pozwalają na określenie, ile miesięcznie będzie wynosiło nasze obciążenie, gdyż każda rata jest takiej samej wysokości. Ale raty malejące, mimo że początkowo są one wyższe niż równe, pozwalają na zapłacenie mniejszej kwoty tytułem odsetek, czyli kredyt jest tańszy. W świecie finansów obowiązuje niepisana zasada, że im łatwiejszy dostęp do pieniądza, tym ów pieniądz jest droższy. Sprawdza się to zwykle przy szybkich kredytach gotówkowych. Jeśli jakiś bank nie wymaga zaświadczeń o zatrudnieniu i zarobkach, a daje pożyczkę praktycznie „w ciemno”, to możemy być pewni, że takie ułatwienie jest wliczone w oprocentowanie naszego kredytu.
Inaczej jest w sytuacji kredytów hipotecznych. Tutaj dłużej nie zawsze znaczy taniej. Oprócz parametrów podanych powyżej, które należy sprawdzić, należy jeszcze zwrócić baczną uwagę na ubezpieczenia, których zażądał od nas bank, aby udzielić nam kredytu. Często jest tak, że ubezpieczenie kosztuje nas więcej, niż w sytuacji gdybyśmy sami znaleźli podobne ubezpieczenie na rynku, albo jego warunki, których najczęściej nie sprawdzamy, są bardzo niekorzystne. Np. bank proponuje ubezpieczenie od utraty pracy i kupujemy je. A czy sprawdziliśmy, w jakiej sytuacji możemy z niego skorzystać, przez jaki czas i na jakich warunkach będziemy objęci ochrona ubezpieczeniową? Dochodzi nam zatem kolejny druk, tzw. OWU, czyli ogólne warunki ubezpieczeń – oczywiście dla danej polisy, o której mówimy.
Kolejna rzecz to frazes, ale bardzo ważny. Trzeba dokładnie przeczytać i sprawdzić wszystkie zapisy w umowie kredytowej. Rzeczą oczywistą wydaje się, że wszystko powinno być tam zgodne z wcześniejszymi ustaleniami, ale przecież chodzi o nasze pieniądze, czyli najlepszy powód, aby dokładnie się z umową zapoznać. Nawet jeśli nasz kredyt jest relatywnie tani i znamy wszystkie parametry, o których wspomniano wcześniej, to i tak powinniśmy dokładnie przestudiować tabele opłat i prowizji. Czasem możemy być bardzo zaskoczeni wysokością opłat, które moglibyśmy ponieść, gdy spóźnimy się, np. o jeden dzień z płatnością raty czy inną, wydawałoby prozaiczną czynnością, do której zobowiązuje nas umowa kredytowa.
Niedobrą praktyką niektórych banków jest przenoszenie wielu zapisów z umowy kredytowej do regulaminu bankowego, który decyzją zarządu banku może przeciecz zostać zmieniony. Wszystkie umowy o szybki kredyt podlegają na szczęście ustawie o kredycie konsumenckim. A to oznacza, że po podpisaniu umowy możemy się z niej wycofać w ciągu 10 dni. Trzeba tylko zwrócić bankowi pożyczone pieniądze. Wzór oświadczenia, które należy przesłać bankowi wraz z pieniędzmi, powinien znajdować się pod każdą umowa kredytową. Wycofując się z umowy, możemy odzyskać prawie wszystkie pieniądze, które zapłaciliśmy bankowi w formie prowizji. Istnieje jeden wyjątek – opłata przygotowawcza. Dlatego warto przed podpisaniem umowy zwrócić uwagę na jej wysokość.
Jak widzimy, starając się o „dobry kredyt” czy to hipoteczny, czy gotówkowy, czeka nas wiele pracy. Ale uzyskanie dobrego, taniego kredytu to chyba wystarczające wynagrodzenie za nasze starania.