Rozmowa z Marcinem Duszyńskim, Prezesem Zarządu Capital One Advisers Sp. z o.o.
Capital One Advisers wystąpił do Ministerstwa Gospodarki z propozycją zorganizowania wspólnej konferencji z udziałem firm, które poniosły straty w wyniku operacji na walutowych instrumentach pochodnych – w jakim celu?
Otrzymujemy od przedsiębiorstw informacje o ponoszonych stratach z tytułu transakcji z wykorzystaniem opcji walutowych czy operacji typu CIRS. Z racji tego, że współpracujemy z wieloma podmiotami i jesteśmy blisko rynku, postanowiliśmy zaoferować naszą wiedzę z zakresu corporate finance podmiotom, które nawiązały kontakt z Ministerstwem.
Z praktyki rynkowej wiemy, że istnieje wiele rozwiązań finansowych dla firm, które ucierpiały w wyniku jednorazowych zdarzeń nadzwyczajnych – takich jak na przykład operacje na walutowych instrumentach pochodnych, które mogą okazać się krytyczne dla odzyskania przez nie płynności finansowej, a które nie są w ogóle wykorzystywane przez firmy mające tego rodzaju problemy.
Jak wiele spółek się do Państwa zgłasza?
Dziennie otrzymujemy co najmniej 2-3 zapytania z prośbą o pomoc, ale począwszy od nowego roku obserwujemy znaczne nasilenie tych kontaktów.
Mają Państwo również styczność z instytucjami finansowymi – jak one reagują na obecną sytuację?
Muszę przyznać, że to bardzo ciekawe. Zgłaszają się do nas m.in. banki, których klienci popadli w kłopoty, fundusze inwestycyjne typu asset management, które są zainteresowane inwestycjami właśnie w takie firmy, a nawet inwestorzy indywidualni, którzy szukają ciekawych możliwości inwestycyjnych.
Dlaczego banki kontaktują się z doradcami?
Duże instytucje finansowe rozumieją, że spółkom w pojedynkę będzie trudno sobie poradzić z problemem płynności. Natomiast współpraca z profesjonalnym doradcą powoduje, że prawdopodobieństwo wydźwignięcia się z niełatwej sytuacji jest dużo większe. Doradca finansowy jest w stanie przeprowadzić restrukturyzację finansowania spółki, wliczając w to podniesienie kapitału.
Mówiąc brutalnie – z punktu widzenia banku, firma wynajmująca profesjonalnego doradcę ma znacznie większą szansę przetrwania, niż spółka, która takiego doradcy nie posiada.
Jakiego rodzaju pomoc może zaoferować doradca?
Wszystko zależy od sytuacji, w jakiej znalazła się spółka, od stopnia strat, jakie poniosła, od jej wielkości, charakteru działalności, kondycji finansowej.
Celem współpracy z doradcą jest po pierwsze dokonanie rzetelnej analizy sytuacji spółki, przygotowanie odpowiednich materiałów informacyjnych, po drugie wypracowanie optymalnego planu restrukturyzacji, identyfikacja partnerów, którzy taką restrukturyzację przeprowadzą, a wreszcie nadzór nad realizacją planu restrukturyzacji. W procesie analiz, doradca przygotowuje pełny pakiet informacyjny na temat spółki, który jest podstawą rozmów z instytucjami finansowymi. Taki pakiet zawiera szczegółową część opisową zwaną memorandum informacyjnym, a także szczegółową prognozę finansową na nadchodzące lata w formie modelu finansowego, uwzględniającą różne warianty rozwoju działalności spółki.
Już na etapie tworzenia obu dokumentów dobierany jest najbardziej odpowiedni schemat refinansowania. Ważny jest fakt, że zarówno memorandum jak i model są dokumentami na tyle uniwersalnymi, że mogą być wykorzystywane w różnych sytuacjach, podczas omawiania różnych form finansowania.
Jakie metody refinansowania są zalecane przez doradcę?
Zacznijmy od tego, jakie rozwiązania nie są preferowane.
W dzisiejszych czasach znacznie trudniej jest pozyskać kredyt bankowy – zwłaszcza w przypadku spółek posiadających toksyczne opcje. Banki nie lubią angażować się w projekty, w których występuję duże ryzyko, a właśnie w taki sposób interpretują sytuację strat na instrumentach pochodnych.
Z punktu widzenia spółki będącej w trudnej sytuacji finansowej, również debiut giełdowy nie jest dobrym rozwiązaniem. Wynika to z dwóch powodów: znacznego osłabienia zainteresowania IPO ze strony inwestorów w ostatnim okresie oraz relatywnie długim okresem przygotowawczym.
Niezalecana jest również współpraca z funduszami typu private equity – fakt wynika to z charakteru ich funkcjonowania. Fundusze PE wymagają wysokich stóp zwrotu z inwestycji na poziomie 35% rocznie. Takie kryterium może być niewykonalne do osiągnięcia przez spółkę, która znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Do tego dochodzą umowy inwestycyjne, które w znaczny sposób wiążą dotychczasowych właścicieli i zarząd w stosunku do przedstawionych prognoz finansowych. Należy zwrócić również uwagę na fakt, że fundusze private equity bardzo często wyjście z inwestycji utożsamiają ze sprzedażą przedsiębiorstwa inwestorowi strategicznemu, co wiąże się z utratą kontroli nad spółką przez obecnych udziałowców i akcjonariuszy.
Na szczęście nie są to jedyne rozwiązania dostępne na rynku.
Tak jest istotnie. Spółkom, z którymi obecnie współpracujemy, sugerujemy szereg dróg pozyskania refinansowania.
Pierwszym z zalecanych rozwiązań jest pozyskanie środków od funduszy asset management. Są to podmioty, które oczekują niższych stóp zwrotu z inwestycji niż ma to miejsce w przypadku private equity – przeważnie jest to 15-20% w skali roku. Ważnym czynnikiem jest również sposób, w jaki fundusz tego typu chce zakończyć inwestycję – dla asset management preferowaną ścieżką wyjścia jest debiut giełdowy w perspektywie 2-3 lat.
Kolejnym typem finansowania jest tzw. mezzanine, rozwiązanie zyskujące coraz większą popularność wśród polskich przedsiębiorstw. W rzeczywistości mezzanine to połączenie finansowania dłużnego i kapitałowego.
Elementy finansowania dłużnego zbliżone są do kredytu bankowego, jednak nie mają zabezpieczenia na majątku firmy. Z kolei część kapitałowa występuje pod postacią prawa do objęcia części akcji po określonej cenie w określonym czasie w przyszłości.
Jak wspomniane przez Pana rozwiązania wykorzystywane są w rzeczywistości?
W praktyce rynkowej bardzo często stosuje się kombinację w postaci połączenia finansowania typu mezzanine z kapitałem pochodzącym od funduszy asset management.
Dodatkowo istniejące zobowiązania rozłożyć można na raty – zgodnie z przepływami finansowymi, które wynikają z opracowanego modelu finansowego.
Wracając do konferencji – co jeszcze chcieliby Państwo na niej przedstawić?
W naszym zamyśle konferencja byłaby skierowana przede wszystkim do spółek, które ucierpiały na transakcjach z wykorzystaniem instrumentów pochodnych. Zatem udział w spotkaniu wzięliby przedstawiciele wybranych instytucji finansowych – w tym banków, kancelarii prawnej, która wyspecjalizowana jest w zagadnieniach regulacji zobowiązań wobec banków, a także oczywiście przedstawicieli samych spółek..
Ponadto chcielibyśmy zaprosić również naszych partnerów, którzy specjalizują się w pozyskiwaniu refundacji wydatków związanych z doradztwem. Konferencja byłaby również doskonałą okazją do tego, by zainteresowani mogli zapoznać się z szeroką paletą działań, które można przedsięwziąć w trudnej dla spółek sytuacji .
Kiedy można spodziewać się szczegółów dotyczących terminu oraz miejsca konferencji?
Chcielibyśmy, aby konferencja odbyła się w lutym, jednak ostateczny jej termin będzie uzależniony od decyzji Ministerstwa Gospodarki.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Capital One Advisers