Parabanki są obecnie na cenzurowanym. Jednak nie każda firma, do której przylgnęło to niechlubne miano, w rzeczywistości na nie zasłużyła. Czym zatem są parabanki i czy każda firma, która nie jest bankiem, musi od razu być oszustem?
Określenie „parabank” bardzo szybko zaczyna kojarzyć się z piramidami finansowymi. Działanie piramid jest genialne w swej prostocie. Najpierw oszust sprzedaje pierwszym klientom bardzo korzystne produkty finansowe, a ich zyski finansuje z własnych środków.
Gdy już zdobędzie zaufanie klientów i nowi zaczynają lawinowo przynosić mu pieniądze, to system zaczyna finansować się sam. Wszystko trwa tak długo, jak długo przychodzą do niego nowi klienci. Jest to oszustwo od początku do końca.
Problemy z definicją parabanku
Jednak nie każda firma, która obecnie nazywana jest parabankiem, działa właśnie w ten sposób. Według definicji Komisji Nadzoru Finansowego parabankiem jest każda instytucja finansowa, która bez licencji gromadzi depozyty oraz prowadzi działalność w oparciu o środki uzyskane od klientów. Tymczasem przyjmowanie wkładów pieniężnych od klientów na specjalnie do tego utworzonych rachunkach, oferowanie im za to określonych korzyści oraz obciążanie tak zgromadzonych środków ryzykiem należą do czynności zastrzeżonych dla banków i podlegają licencjonowaniu.
W dużym skrócie: instytucja, która legalnie przyjmuje lokaty i udziela kredytów, to bank. Jeżeli nie posiada licencji KNF, wówczas jest parabankiem. Żeby założyć bank w Polsce, trzeba spełnić restrykcyjne wymogi organizacyjne oraz posiadać kapitał w minimalnej wysokości 5 mln euro pochodzący z udokumentowanych źródeł. Większość parabanków, które prowadzą działalność zastrzeżoną dla banków, po prostu nie spełnia tych kryteriów. Bardzo szybko trafiają one na listę ostrzeżeń KNF.
Co jednak z firmami, które nie przyjmują pieniędzy, a tylko pożyczają? Firmy pożyczkowe również określane są mianem parabanków, chociaż zwykle nie przyjmują one pieniędzy swoich klientów. Nie tworzą im rachunków bankowych i nie oferują żadnych lokat. Nie udzielają nawet kredytów, tylko pożyczek. Otóż kredyt musi mieć określony cel, a pożyczka niekoniecznie. Jednak pomimo tych dosyć znaczących różnic utarło się przekonanie, że „firmy oferujące chwilówki” są niebezpiecznymi parabankami.
Marmur i drewno
Marmurowa instytucja finansowa to taka, która posiada solidne fundamenty. Potwierdzeniem ich trwałości jest licencja KNF. Z kolei drewniane instytucje finansowe to takie, które łatwo otworzyć i zamknąć. Są mniej trwałe, bardziej narażone na zawirowania na rynkach finansowych. W przypadku firm pożyczkowych ich kondycja uzależniona jest tylko od sytuacji ekonomicznej pożyczkobiorców. Naturalnie zawsze istnieje ryzyko, że ci ostatni nie spłacą swoich należności w terminie i w określonej wysokości. Jednak jest to wkalkulowane w ryzyko, które obrazuje wysokość oprocentowania tego typu pożyczek. Co istotne, firmy te nie pożyczają pieniędzy swoich klientów, którzy zgromadzili je na kontach w przeświadczeniu, że są bezpieczne, tylko własne – firmowe – środki. Pod tym względem są one wręcz uczciwsze niż licencjonowane banki.
Jest popyt, jest podaż
Zatem dlaczego solidne firmy pożyczkowe również nazywa się parabankami? Ponieważ jest to określenie negatywne. W tym wypadku krytyce podlega wysokość oprocentowania pożyczek, które mogą być wyższe niż w bankach. Niemniej są to innego rodzaju pożyczki – często obarczone wyższym ryzykiem, bo firmy te zwykle reklamują się tym, że nie sprawdzają informacji o kliencie w Biurze Informacji Kredytowej. Skoro ryzyko jest wyższe, to premia za nie również musi być odpowiednio większa. I nie jest to wystarczający powód, aby firmę udzielającą pożyczek od razu nazywać niedobrym parabankiem.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
