Spośród 20 największych towarzystw z obu działów – życiowego i majątkowego – swoje zyski w ubiegłym roku poprawiło aż 18 ubezpieczycieli. Łącznie zarobili prawie 5,2 mld zł. Lwia część przypadła oczywiście na Grupę PZU, która przyniosła 3,2 mld zł zysku netto (1,74 mld zł w PZU, 1,42 mld zł w PZU Życie i 67 mln zł w PTE). Do tego można dodać jeszcze 956 mln zł dywidendy wypłaconej przez PZU Życie, które teraz spółka majątkowa wykazuje w swoim bilansie. Między udziałowców zostanie więc podzielone 2,7 mld zł zysku netto spółki majątkowej. – Będziemy rekomendowali przekazanie 50 proc. zysków na dywidendę – mówi Cezary Stypułkowski, prezes PZU.
Oczywiście największe zyski realizują te firmy, które wcześnie weszły na nasz rynek ubezpieczeń na życie – Amplico Life, Commercial Union i ING Nationale-Nederlanden. Gdyby nie uwzględnienie w wyniku netto PZU dywidendy od spółki życiowej, to w Amplico Life wskaźnik pokazujący, ile składki trzeba zebrać, żeby wykazać 1 zł zysku, byłby najwyższy (4,09 zł w Amplico wobec 4,41 zł w PZU).
Głównym motorem wzrostu składki w ubezpieczeniach na życie jest bancassurance. Na przykład Generali Życie współpraca z bankiem przyniosła 66 proc. z 436 mln zł składki, co pozwoliło wykazać największą dynamikę wzrostu (149 proc.). Dzięki bancassurance Aegon wyprzedził ING Nationale-Nederlanden pod względem przypisu składki, wykazując 58 proc. wzrost. Z bankami współpracuje też PZU Życie, które w ten sposób pozyskało w 2005 roku 584 mln zł.
Ubezpieczyciele zakładają, że podobny pęd do sprzedaży przez banki utrzyma się też w tym roku.