W ciągu ostatniego miesiąca cena kontraktów na ropę naftową typu WTI wzrosła o ok. 20 USD za baryłkę, zbliżając się do okolic 100 USD/b. Częściowo zwyżka ta była uzasadniana obawami związanymi z sytuacją polityczną w Iranie.
We wtorek powiązana z ONZ Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) opublikowała coroczny raport dotyczący polityki atomowej Iranu. W dokumencie tym MAEA poinformowała, że w ciągu ostatniego roku ten bliskowschodni kraj pracował nad stworzeniem broni nuklearnej. Choć przedstawiciele Iranu stanowczo temu zaprzeczyli, to publikacja MAEA wywołała dyskusję na temat możliwości zaostrzenia sankcji nałożonych na Iran przez niektóre kraje Zachodu.
Wtorkowy raport przypomniał inwestorom o niestabilnej sytuacji politycznej w krajach Bliskiego Wschodu, która w istotny sposób może wpływać na cenę ropy naftowej. Ostatnio bowiem zawirowania polityczne w krajach arabskich zeszły na dalszy plan, przyćmione m.in. przez problemy zadłużeniowe Europy.
Tymczasem sytuacja w Afryce Północnej oraz na Bliskim Wschodzie nadal jest niespokojna. Niepewność dotycząca rozwoju sytuacji w Iranie jest o tyle istotna, że jest to kraj o większym znaczeniu na rynku surowców energetycznych niż np. Libia. Iran jest bowiem czwartym na świecie producentem ropy naftowej (dzienne wydobycie przekracza 4 mln baryłek) oraz gazu ziemnego. Ponadto, Iran posiada czwarte największe na świecie udowodnione zasoby „czarnego złota” oraz drugie największe zasoby gazu ziemnego.
Według tegorocznego raportu OPEC, Iran jest w posiadaniu około 9% całkowitych światowych znanych złóż ropy naftowej. Oznacza to, że przy obecnym poziomie wydobycia zapasy te wystarczyłyby na około sto lat. Większe zasoby tego surowca posiadają Wenezuela, Arabia Saudyjska oraz Kanada. Niemniej jednak, przewaga tego ostatniego kraju jest dyskusyjna, bowiem większość złóż w Kanadzie ma postać roponośnych piasków, które są trudniejsze i droższe w eksploatacji niż wydobycie metodą tradycyjną. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że podawane przez OPEC wielkości złóż wzbudzają wątpliwości, bowiem nie są one poddawane żadnemu audytowi zewnętrznemu.
Iran jest także ważnym eksporterem ropy naftowej. Z dziennym eksportem około 2,4 mln baryłek dziennie kraj ten w ostatnich latach zajmuje 3-4. miejsce na świecie. Jednak narzucone przez Zachód (zwłaszcza USA) sankcje sprawiły, że Iran zacieśnił więzy handlowe przede wszystkim z krajami azjatyckimi. Większość irańskiej ropy naftowej trafia do Japonii, Chin i Indii. Do Europy dociera zaledwie 20-25% z niej, zaś handel Iranu z USA praktycznie nie istnieje.
Wiele wskazuje więc na to, że nawet jeśli stosunki Iranu z państwami Europy i USA pogorszą się w wyniku spekulacji na temat planu nuklearnego, to nie zmieni to sytuacji na amerykańskim rynku ropy. Więcej może stracić Europa – ograniczenie eksportu ropy z Iranu na nasz kontynent mogłoby znów wywindować ceny ropy Brent. Kraje Europy prawdopodobnie będą więc starały sie uniknąć gwałtownej eskalacji konfliktu i spróbować wywołać nacisk na Iran poprzez mediatorów w postaci krajów azjatyckich, mających większą siłę przetargową.
Jednak już teraz pojawia się wiele ostrych komentarzy dotyczących Iranu. Prezydent tego kraju, Mahmud Ahmadineżad, oznajmił, że Iran nie ma zamiaru ani odrobinę wycofać się z programu nuklearnego, uznając wnioski z raportu MAEA za bezpodstawne. Z kolei izraelski premier Beniamin Netanjahu nie wykluczył interwencji zbrojnej, która miałaby na celu przejęcie broni nuklearnej, która mogłaby zagrażać Izraelowi. Nie jest tajemnicą, że do takiego kroku potrzebne byłoby amerykańskie wsparcie dla Izraela.
W jeszcze innym tonie wypowiada się Rosja, która bagatelizuje raport MAEA, twierdząc, że nie przedstawiono w nim „nic nowego” – i uznając pomysł akcji militarnej za bardzo nierozważny. W najbliższym czasie napięta sytuacja polityczna wokół Iranu prawdopodobnie będzie w centrum uwagi inwestorów na rynku ropy. Nerwowe wypowiedzi polityków na temat sytuacji w tym kraju mogą przyczynić się do zwiększonej zmienności cen „czarnego złota”.
Źródło: DM BOŚ