Jak podaje „Parkiet” inwestorzy mogą zaoszczędzić na podatku od zysków z giełdy. Okazuje się bowiem, że urzędy skarbowe interpretują w sposób bardziej korzystny przepisy podatkowe niż robi to resort finansów. Urzędnicy Ministerstwa Finansów twierdzili bowiem, że prowizja i odsetki od kredytu są kosztem uzyskania przychodu tylko wtedy, gdy został on przeznaczony na zakup akcji. Jeśli inwestor kupił walory za część kredytu, może odliczyć tylko część odsetek i prowizji (proporcjonalną do kwoty, wydanej na akcje).
Tymczasem Pierwszy Urząd Skarbowy w Szczecinie zinterpretował przepisy w sposób bardziej korzystny dla inwestora. Jeden z czytelników „Parkietu” wziął udział w ofercie publicznej PKO BP. Aby zapisać się na 25 tys. akcji, dołożył on do posiadanej kwoty 50 tys. zł kolejne 450 tys. zł kredytu. Od pożyczki zapłacił 1305 zł prowizji.
Jednak z powodu 90-proc. redukcji kupił tylko 2502 walory. Czyli – na zakup papierów wydał tylko i wyłącznie swoje środki, a kredyt zwrócił. Czytelnik zapytał urząd skarbowy, czy mimo wszystko może potraktować całą prowizję jako koszt uzyskania przychodu i pomniejszyć o tę kwotę prowizji? I urząd zgodził się – pisze „Parkiet”.
Z odpowiedzi wynika, że szczecińscy urzędnicy nieco inaczej potraktowali sformułowanie, że kredyt musi być „przeznaczony na zakup akcji”. Przedstawiciele resortu finansów uznali, że chodzi tutaj o zakup akcji, tymczasem szczecińscy urzędnicy uznali, że wystarczy, aby pożyczka została wzięta w tym celu. Czyli zakup nie jest konieczny.
Czy tę interpretację, wydaną w Szczecinie, można jakoś wykorzystać? I to mimo faktu, że termin składania zeznań już upłynął? Okazuje się, że można. Stanisław Stec, wiceminister finansów, wielokrotnie zapewniał, że można powoływać się na interpretacje wydane przez urzędników skarbowych innym osobom. Ważne jest, aby nasz przypadek był identyczny z tym, który został opisany w wykładni – czytamy w „Parkiecie”.