Inflacja wprawdzie nie rośnie, ale utrzymuje się powyżej 2 proc. Powszechnie oczekuje się spadku inflacji w następnych miesiącach poniżej 2 proc. i powrót do poziomu celu inflacyjnego pod koniec roku. Moim zdaniem to bardzo optymistyczne prognozy. Presja na podwyżkę płac wyraźnie rośnie. Przekłada się na zwiększony popyt z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Trudno zakładać, że przy zwiększonym popycie inwestycyjnym, większej konsumpcji i mało atrakcyjnym dla eksporterów kursie walutowym, utrzymamy na obecnym poziomie deficyt obrotów bieżących. Pogorszenie tego parametru z kolei spowoduje osłabienie złotego, czyli podwyżkę cen artykułów importowanych. Jeśli do tego dodamy wątpliwą wielkość zbiorów w rolnictwie, mamy aż nadto powodów do nagłego wzrostu inflacji. Na szczęście z powodu efektu bazy ten skok cen może objawić się jedynie utrzymaniem w najbliższych miesiącach inflacji powyżej 2 proc. Ale już końcówka roku grozi wzrostem inflacji powyżej 3 proc.
Wszystkie wyżej opisane czynniki są doskonale znane RPP i rynkowi finansowemu. Stąd powszechnie typuje się, że mimo obiekcji i zastrzeżeń prezesa Skrzypka, RPP wkroczyła na ścieżkę podnoszenia stóp procentowych. Najbliższej podwyżki o 25 punktów bazowych oczekuje się już w lipcu. Problem polega jednak na tym, że może to być nieco za późno na schłodzenie rynku i nie uda się już wyhamować szybko rosnącej inflacji bez kolejnych drastycznych kroków, zaostrzających politykę pieniężną.