– Chcemy wziąć udział w programie, bo mamy sygnały, że po zmianach przepisów nasi klienci dopytują się o możliwość uzyskania kredytu z dopłatą. Najwięcej takich zapytań było w naszych oddziałach na północy i zachodzie kraju – powiedział Michał Hucał, dyrektor departamentu rozwoju bankowości detalicznej w Alior Banku.
Dzięki zmianom w przepisach, program dopłat do kredytów hipotecznych cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Tylko w lutym z możliwości płacenia niższych rat kredytowych skorzystało 1319 klientów. To dwa razy więcej niż miesiąc wcześniej i trzy razy więcej niż w lutym 2008. W przypadku takiego kredytu w ciągu pierwszych ośmiu lat połowę odsetek spłaca państwo.
W programie uczestniczy już dziesięć instytucji finansowych. O kredyty można starać się także w PKO BP, SKOK-ach, Gospodarczym Banku Wielkopolskim, Banku Polskiej Spółdzielczości, Banku Pocztowym, Banku Polska Kasa Opieki oraz Mazowieckim Banku Regionalnym.
Całość koordynuje Bank Gospodarstwa Krajowego, z którym instytucje udzielające kredyty hipoteczne rozliczają się z dopłat.
W styczniu łączna wartość kredytów udzielonych w ramach programu wyniosła 99 mln zł. Za to już w lutym przekroczyła 204 mln zł. Eksperci obawiają się, że na jego finansowanie może zabraknąć pieniędzy. W budżecie bowiem przeznaczono na ten cel 2,5 mld zł.
Kredyt dostępny jest od początku 2007 r., jednak dopiero w ostatnich miesiącach zyskał popularność.
– Wpływ na to ma zarówno spadek cen nieruchomości, jak i podniesienie limitu ceny metra kwadratowego, dzięki czemu już droższe mieszkania kwalifikują się do dopłat – tłumaczy Ewa Balicka-Sawiak, rzecznik BGK.
Na przykład we Wrocławiu w ubiegłym roku o dopłaty mogli się ubiegać chętni na zakup mieszkania, którego cena za metr kwadratowy nie przekraczała 5274 zł. Teraz próg ten wynosi 5680 zł.
Henryk Sadowski