WYDARZENIE DNIA
Najstarsi górale nie pamiętają sytuacji, w której w lipcu budżet państwa miałby nadwyżkę zamiast deficytu. Za pierwszych siedem miesięcy superrata wynosi 100 mln PLN.
Według planu do końca lipca budżet miał mieć 16,06 mld PLN deficytu, czyli ok. 53 proc. całego deficytu zaplanowanego na ten rok. Tak dobry wynik to wyższe wpływy z podatków, a także mniejszych od planowanych wydatków. Niepokoi zwłaszcza druga część poprzedniego zdania, jeśli rząd nadgoni wydatki w kolejnych miesiącach, to deficyt szybko urośnie. Nie mniej przynajmniej chwilowo dobra sytuacja budżetu oznacza mniejsze potrzeby budżetowe, a więc wspomaga rynek obligacji, których cena może rosnąć ze względu na wciąż duży popyt. To może oznaczać spadek ich rentowności, co z kolei jest dobrą informacją dla rynków akcji.
SYTUACJA NA GPW
Nie da się ukryć, że po dzisiejszej sesji spodziewaliśmy się więcej niż utrzymania WIG20 powyżej 3680 punktów (tyle przynajmniej się udało). Obroty na całym rynku akcji na poziomie 1,2 mld złotych były najniższe od 30 kwietnia (poniedziałek z majowego tygodnia lenistwa). Nie wygląda to na frontalny atak popytu, w każdym razie wypada mieć nadzieję, że nie jest to wszystko na co stać kupujących. Na szczęście w tej słabej postawie rynku da się też wyszukać pewne plusy. Inwestorzy mogliby – widząc słabość kupujących – łatwo dojść do wniosku, że korekta musi się przedłużyć, więc akcje należy sprzedać dopóki jest okazja. Ale nie zrobili tego. Możemy więc mówić o uspokojeniu sytuacji i wyczekiwaniu na nowe impulsy. Konkretnie chodzi o przebieg notowań na amerykańskich rynkach, które nadadzą ton innym giełdom. Pomóc w ewentualnym odbiciu powinny także wyniki kwartalne polskich spółek.
GIEŁDY W EUROPIE
Inwestorzy europejscy zafundowali sobie odpoczynek po silnych emocjach związanych ze spadkami z ubiegłego tygodnia. Przełożyło to się na niewielkie zmiany i wahania na największych giełdach Starego Kontynentu. Niemiecki DAX kończy sesję 0,1 proc. wyżej, podobnie jak francuski CAC40, a brytyjski FTSE jest na poziomie z piątkowego zamknięcia.
Wydaje się, że po tak głębokiej przecenie z jaką mieliśmy do czynienia w ubiegłym tygodniu rynki powinny odreagować wzrostem o przynajmniej 1-1,5 procenta, jednak do takiej korekty inwestorzy oczekują na impuls zza oceanu. Na razie jednak go nie widać – S&P i Dow Jones otworzyły się na poziomach z piątkowego zamknięcia.
WALUTY
Notowania pary euro/dolar przestały być tak istotne, zresztą niewiele się tutaj zmieniło. Oczy inwestorów zwrócone są na jena, który mocno ciągnie w górę. Tylko dziś japońska waluta umocniła się o 0,9 proc. do dolara i o 0,65 proc. do euro. Od początku tygodnia jen zyskał do dolara już 1,54 proc., przy czym jest to już piąty tydzień, w którym zyskuje on do amerykańskiej waluty. Do euro jen umocnił się o 2,17 proc. (od poniedziałku) i jest to trzeci tydzień jego wzrostu.
Co gorsza im bardziej jen zyskuje, tym większa liczba inwestorów może dojść do wniosku, że należy zamknąć pozycje carry trade, co napędza i przyspiesza trend.
Konsekwencje dla złotego są proste do przewidzenia. Dolar kosztuje dziś 2,77 PLN, a w trakcie dnia było to 1,5 grosza więcej. Euro podrożało do 3,80 PLN (dzienny szczyt do 3,82 PLN). Frank podrożał do 2,29 PLN.
Rynek jest mocno rozchwiany – trzeba chwilowo zapomnieć o wakacyjnej flaucie. Jutro poznamy dane o amerykańskim PKB i one mogą – wbrew pozorom – wyciszyć rynek, z którego przynajmniej na chwilę zdjęto zostanie brzemię niepewności.
SUROWCE
W ciągu dnia, cena ropy spadła w wyniku spekulacji rynku, że środowy raport pokaże wzrost rezerw tego surowca. Na londyńskiej giełdzie cena baryłki brent potaniała o 0,9 proc. do 75,50 USD.
Lekko spadła również cena miedzi w związku z poprawą sytuacji w Chile. Pracownicy kopalni z tamtego regionu przerwali strajki, które trwały ponad miesiąc i wywierały presję na wzrost cen miedzi na światowych rynkach. Inwestorów uspokaja również fakt, że nie wpłynęły negatywnie na podaż tego surowca. Cena tony miedzi kosztuje 7.775 USD.
Złoto pozostaje na poziomie 662 USD za uncję, pomimo silnego umocnienia euro w stosunku do dolara. Można się więc spodziewać, że inwestorzy zareagują na ten ruch i podrożeje w najbliższych godzinach.
