WYDARZENIE DNIA
Średnie ceny domów w 20 największych miastach w Stanach Zjednoczonych spadły o 4,4 proc. przez ostatnie 12 miesięcy – to wynik raportu S&P/Case Schiller.
Raport dotyczy cen zarejestrowanych w sierpniu tego roku, ale mało kto sądzi by kolejne miesiące miały przynieść poprawę. Ceny spadły w 15 z 20 badanych miast, w niektórych nawet o 10 proc. (Tampa, Detroit). Najwyższy wzrost cen odnotowano w Seatlle (5,7 proc.). Spadek cen domów pozostaje główną przyczyną pogarszających się nastrojów konsumentów. Dziś opublikowany indeks zaufania Amerykanów spadł do 95,6 pkt z 99,5 pkt przed miesiącem. Ekonomiści spodziewali się jednak wzrostu wartości indeksu do 100 pkt, a wzrost ten miał być pochodną dobrej sytuacji na amerykańskich giełdach.
SYTUACJA NA GPW
Wczorajszy brak entuzjazmu na nowy rekord WIG20, dziś okazał się mieć swoją cenę. Inwestorzy, którzy w poniedziałek wątpili w kontynuację zwyżki, dziś dali temu wyraz sprzedając akcje. Nie mniej nie można popadać od skrajności w skrajność, zwłaszcza w sytuacji, gdy przebieg notowań nie wskazuje na żadną dramatyczną zmianę postawy inwestorów. Wczoraj po prostu niezbyt chętnie kupowali akcje, a dziś również bez entuzjazmu się ich pozbywali. Widać to po wartości obrotów – w poniedziałek było to 1,3 mld PLN, dziś 1,17 mld PLN.
Raczej całą tę sytuację należy odczytywać jako oczekiwanie na jutrzejsze posiedzenie Fed, a fakt ustanowienia wczoraj WIG20 rekordu wszech czasów, trzeba traktować jako kwestię czysto statystyczną.
Dziś podrożały akcje 81. spółek, potaniały 209.
GIEŁDY W EUROPIE
Po wzrostach z ubiegłego tygodnia i zielonym poniedziałku na europejskie parkiety zawitało lekkie odreagowanie. Do realizacji zysków inwestorzy wykorzystali słabsze wyniki finansowe szwajcarskiego banku UBS (pierwsza kwartalna strata od prawie pięciu lat) oraz spadające ceny ropy i miedzi. O godz. 16:30 DAX tracił 0,5 proc., a CAC40 i FTSE były niżej 0,7 proc. Trzeba jednak przyznać, że spadki nie były głębokie, jeżeli wspomnimy jeszcze fatalne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Dzisiejszy raport pokazał spadek cen domów w sierpniu o 4,4 proc (najbardziej od 6 lat) do poziomu najniższego od 2005 roku. Na tę informację spokojnie zareagowali również inwestorzy na Wall Street- na otwarciu S&P tracił 0,3, a Dow Jones 0,2 proc. Najwidoczniej inwestorzy ślepo wierzą w zbawienną moc Fedu i obniżek stóp procentowych (najbliższa szansa na nią jest w środę).
WALUTY
Kurs euro wzrósł nieznacznie – do 1,443 USD, ale dziś obyło się bez ustanowienia nowego rekordu. Zbyt ważne decyzje zapadną jutro (stopy procentowe w USA), żeby dziś ktokolwiek chciał stawiać wszystko na jedną kartę. Za osłabieniem dolara stoją kolejne gorsze od oczekiwań dane z amerykańskiej gospodarki, a konkretnie spadek zaufania konsumentów.
Jen, który rano umacniał się do dolara i euro w ciągu dnia oddał całą swoją zwyżkę. Japońska waluta kończy dzień na tym samym poziomie co wczoraj.
Złoty dziś spadał, ale przede wszystkim wobec euro i franka, których kursy ustalono na koniec dnia na odpowiednio 3,635 PLN i 2,17 PLN. Można mówić o realizacji zysków z ostatniego umocnienia złotego. Oczekiwanie na decyzję RPP raczej nie ma tu nic do rzeczy – rynek już wcześniej uznał, że podwyżki stóp w tym miesiącu nie będzie. Kurs dolara ustalono na 2,52 PLN.
SUROWCE
Ropa spadła dzisiaj z rekordowych poziomów tracąc ok. 1 proc. Była to reakcja rynku na informację o przywróceniu pełnych mocy wydobywczych w Meksyku po ostatnim huraganie. Wprawdzie meksykańska ropa trafia głównie do Stanów Zjednoczonych, niemniej potaniała również baryłka londyńskiego brent. Jej cena dziś o godz. 16:00 wahała się wokół poziomu 89,00 USD. Znacznie silniej potaniała miedź, co jest wynikiem obaw inwestorów o niski popyt na ten surowiec. Spowolnienie na rynku nieruchomości w Stanach, które są drugim największym konsumentem miedzi zostało potwierdzone dzisiejszym raportem. Odbija się to również na imporcie miedzi, który w lipcu spadł o 9 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
Złoto zachowuje się spokojnie, pomimo rekordowo taniego dolara w stosunku do euro. Najwidoczniej, przy spadających cenach innych surowców banki, które traktują złoto jako zabezpieczenie przed inflacją sprzedają kontrakty na ten kruszec. W ten sposób na rynku osiągnięty został stan równowagi przy cenie 784 USD za uncję.