WYDARZENIE DNIA
Wydajność pracy wzrosła w II kwartale w USA o 1,8 proc. choć spodziewano się 2,1 proc. Z kolei koszty pracy wzrosły o 2,1 proc., a oczekiwano 1,6 proc.
Dla rynku to fatalna kombinacja – koszty pracy rosną szybciej niż wydajność, co naturalnie stwarza presję inflacyjną. Znamy to także z Polski (choć prezes NBP Sławomir Skrzypek ma ochotę polemizować z liczbami). Dzisiejsza publikacja z pewnością będzie brana pod uwagę przez FOMC (Komitet Otwartego Rynku – odpowiednik naszej RPP) i raczej trudno spodziewać się w takiej sytuacji decyzji o obniżce stóp, choćby nawet kłopoty na rynku kredytów hipotecznych rozwijały się jeszcze bardziej dynamicznie. Prezes słoweńskiego banku centralnego powiedział dziś, że kłopoty w USA wpłynęły na zachowanie europejskich konsumentów. Inne banki centralne nie podzielają jego pesymizmu.
SYTUACJA NA GPW
Na GPW mieliśmy dziś odbicie, ale styl w jakim do niego doszło nie pozwala na przesadny optymizm. Sama zwyżka to efekt poprawy nastrojów na giełdach amerykańskich. Ale wzrost na GPW odbył się jakby automatycznie – nie poszły za nim większe transakcje. Na całym rynku akcji obroty podliczono na 1,34 mld PLN, przy czym aż 320 mln PLN przypadło na akcje Getinu. Nie licząc tej spółki płynność więc znacznie siadła, zatem można założyć, że kupujący nie są jeszcze zdecydowani na działanie.
Na całym rynku wzrósł kurs 164. spółek, a spadł 109. Banki odrobiły wczorajsze straty (WIG Banki zyskał 2,1 proc.), głównie za sprawą PKO BP (wzrost o 3 proc.), który jutro opublikuje swój raport kwartalny. Sama publikacja może być – wzorem innych banków – pretekstem do realizacji zysków i to bez względu na zawartość samego raportu.
Perspektywy wciąż nie są dobre.
GIEŁDY W EUROPIE
Europejskie indeksy są dzisiaj na plusie dzięki poprawie nastrojów na amerykańskich parkietach, jednak zważywszy, że wczoraj S&P zyskał najwięcej od 4 lat, reakcja europejskich inwestorów była raczej ostrożna. O godz. 17 niemiecki DAX zyskiwał 0,7 proc., francuski CAC40 1,4 proc., a brytyjski FTSE był wyżej o 1,5 proc., co było głównie udziałem sektora finansowego. Kursy największych europejskich banków solidarnie wzrosły powyżej 3 proc., dzięki oczekiwaniom dotyczącym sygnałów poluzowywania polityki monetarnej przez FED, co pomogłoby wyjść z kryzysu amerykańskiemu sektorowi bankowości hipotecznej. Wprawdzie na dzisiejszym posiedzeniu stopy raczej nie zostaną obniżone, ale walka z inflacją banku rezerwy federalnej zaczyna przynosić skutki, co daje nadzieję na taką decyzję w przyszłości. Główne indeksy w Stanach zachowywały się spokojnie. O godz. 17 S&P był niżej o 0,2 proc., a Dow Jones tracił 0,4 proc.
WALUTY
Dolar umocnił się dziś, a kurs euro spadł do 1,376 USD i to mimo słabych danych z USA, gdzie w II kwartale wydajność pracy rosła wolniej niż oczekiwano, szybciej rosły za to koszty pracy. To nie są dane, które przemawiałyby za obniżką stóp procentowych, prędzej za dalszym zaostrzeniem polityki monetarnej, co zdaje się odpowiadać kupującym dolara.
Jen, który rano tracił do dolara ok. 1 proc., kończy dzień wzrostem o zaledwie 0,4 proc. Również w relacji do euro jen umocnił się w trakcie dnia.
To naturalnie nie służy złotemu. Dolar wrócił do 2,75 PLN, euro podrożało do 3,785 PLN, a frank utknął w okolicach 2,30 PLN.
SUROWCE
Pomimo odreagowania na światowych giełdach, ropa kontynuuje silne spadki – baryłka brenta potaniała dzisiaj na londyńskiej giełdzie o 2,2 proc., schodząc do poziomu 70,80 USD. Lepsze nastroje na rynkach akcji nie podźwignęły kursu ropy, bowiem sezon wakacyjny powoli się kończy i inwestorzy spodziewają się, że jutrzejszy raport pokaże wzrost zapasów tego surowca w Stanach. Co więcej, zmiany kursu ropy zależą w dużej mierze od kapitału spekulacyjnego, który odpuścił ataki na nowy rekord i po spadku poniżej 75 USD zamykał długie pozycje.
Lekko wzrosła natomiast cena miedzi, która zyskała zarówno dzięki rosnącym cenom akcji, jak i informacji czwartego największego producenta tego surowca o 12 proc. niższym wydobyciu w pierwszym półroczu. O godz. 16.15, tona miedzi kosztowała na londyńskiej giełdzie 7.690 USD.
Złoto pozostaje w lekkim trendzie spadkowym, w związku z umocnieniem dolara i wzrostami na światowych giełdach. Uncja tego kruszcu potaniała dzisiaj o 0,3 proc. i kosztuje 669 USD.
