Ostatnia sesja w już minionym roku przebiegała zgodnie ze znanym w ostatnich tygodniach schematem. Nadal tkwimy w męczącej konsolidacji i dopiero wybicie z niej wskaże kierunek na dłużej.
Rok 2010 nie kończył się w typowy sposób, czyli pod znakiem wzrostów. Te widzieliśmy już na początku grudnia i dalsza część tego miesiąca to marazm notowań. W tym czasie amerykański indeks S&P500 kontynuował swój rajd na północ, dzięki czemu ubiegły rok zakończył zwyżką o 13 proc., czyli niewiele mniejszą niż indeks największych i najpłynniejszych spółek z parkietu warszawskiego. Być może typowy końcoworoczny wzrost zobaczymy na początku tego roku, ale pamiętać też trzeba, że od dłuższego czasu rynkowi należy się korekta i zbyt długa konsolidacja może ją zapowiadać w myśl zasady, że brak wzrostów oznacza nieubłagany spadek.
Przełom roku zmusza do pewnych refleksji nad tym już zakończonym okresem, jak również rozpoczynającym się nowym rozdziałem. Rok 2010 zapisze się jako pomyślny dla inwestorów, gdyż wszystkie główne klasy aktywów dały zarobić. Najbardziej zyskali posiadacze surowców i to pewnie i oni w nadchodzącym rok będą najbardziej zadowoleni ze swoich zysków. Posiadacze obligacji miniony rok zanotowali zyskiem, ale ostatni kwartał stał pod znakiem słabości tej klasy aktywów, która pewnie będzie kontynuowana w tym roku. Akcje uplasowały się pośrodku stawki, ale o dwucyfrowe zyski trudno nie było, choć okupione one były niemałą zmiennością za sprawą kryzysu zadłużeniowego peryferyjnych krajów Europy.
Właśnie problem krajów PIIGS wymieniany jest ja główne zagrożenie na ten rok i można powiedzieć, że bardzo dobrze, gdyż prawdziwy trend wzrostowy potrzebuje przeciwności by nadal trwać. Nie od dziś bowiem wiadomo, że wzrosty często odbywają się po ścianie strachu, a gdy ustępuje ona powszechnemu optymizmowi (tak jak w 2007 roku), to często kończy się to katastrofą. Także właśnie rozpoczęty rok choć z pewnością łatwy nie będzie i zmienności na rynkach nie zabraknie, to ma realną szansę zakończyć się pomyślnie dla inwestorów wybierających ryzykowne aktywa. Za sprawą rosnącej presji inflacyjnej gorzej mogą się zachowywać obligacje i warto mieć to na względzie już teraz.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi