Mamy kolejną miłą niespodziankę dotyczącą naszej gospodarki. Polacy ruszyli na zakupy. Według Głównego Urzędu Statystycznego w lipcu tego roku sprzedaż detaliczna wzrosła aż o 5,7 proc. w porównaniu do lipca roku ubiegłego.
Jest to zasługa głównie zwiększonych zakupów wakacyjnych i tych związanych ze zbliżającym się rokiem szkolnym. Aż o 11,5 proc. zwiększyła się sprzedaż żywności i napojów. 13,5 proc. w górę poszły zakupy w kategorii „prasa i książki”, co wiąże się z zakupami podręczników szkolnych. Więcej kupowano też mebli i sprzętu AGD (wzrost o 5,7 proc.) Mocno zwiększyła się także sprzedaż odzieży i obuwia, a także pozostała sprzedaż detaliczna – najprawdopodobniej wskutek letnich wyprzedaży. W tej ostatniej kategorii wzrost był w porównaniu do poprzedniego roku największy, bo wyniósł aż 22,4 proc.
To jednak dane dość zaskakujące, bo spodziewano się wzrostu o zaledwie 0,7 proc. Dla porównania w czerwcu sprzedaż zwiększyła się o 0,9 proc. Takiej dynamiki prawdopodobnie nie da się utrzymać w kolejnych miesiącach, ale po lipcowych danych widać, że Polacy nie wystraszyli się kryzysu. Tym bardziej, że wskazywały one również na większy niż się spodziewano wzrost wynagrodzeń. To zaś, w połączeniu z nadal nienajgorszą sytuacją na rynku pracy, skłoniło do większych zakupów.
Wszystko wskazuje więc na to, że z optymizmem możemy oczekiwać kolejnych informacji płynących z naszej gospodarki, spodziewając się poprawy sytuacji. Na informację o sprzedaży nie zareagowała na razie warszawska giełda, która znajduje się pod wpływem innych czynników. Nieznacznie umocniła się natomiast nasza waluta. Jednak w dłuższej perspektywie rynki powinny pozytywnie zareagować na kolejny sygnał poprawy w naszej gospodarce. Jedyny „minus” dobrych danych o sprzedaży to ten, że raczej nie mamy co liczyć na rychłą obniżkę stóp procentowych.
Roman Przasnyski
Źródło: Gold Finance