W czwartek w USA było Święto Dziękczynienia, więc amerykańskie giełdy nie pracowały. To zazwyczaj wprowadzało giełdy europejskie w marazm. Jednak już w środę widać było, że gdyby nie zachowanie rynków amerykańskich, to europejskie zlekceważyłyby wszystkie złe informacje. Poza tym, czekanie na start sprzedaży świątecznej w USA zawsze pomaga bykom. Pomagało też czekanie na mini-szczyt Mario Monti – Nicolas Sarkozy – Angela Merkel. Twierdzono, że będzie tam znowu omawiana sprawa ratowania strefy euro.
Indeksy od początku dnia rosły, a wraz z nimi kurs EUR/USD. Spadała rentowność obligacji krajów strefy euro. Nastroje poprawiła publikacja (bardzo obserwowanego) indeksu klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo. Oczekiwano, że w listopadzie spadnie, a tymczasem wzrósł z poziomu 106,4 do 106,6 pkt. Zachowanie tego indeksu zaczyna wyglądać mało wiarogodnie. Optymizm w sytuacji, kiedy kryzys się pogłębia, wynikać może ze zbytniego wpatrzenia w obecny stan rzeczy w gospodarce i niezauważanie przyszłości.
Na rynkach aktywność graczy była niewielka, co sprzyjało dużym ruchom indeksów. Niewielki kapitał podnosił je całkiem mocno. Bardzo pomagały enuncjacje niemieckiej prasy, która twierdziła („Bild”, „Financial Times Deutschland”), że rząd Angeli Merkel oficjalnie sprzeciwia się emisji euroobligacji strefy euro, ale za kulisami prowadzi dyskusje o tym, pod jakimi warunkami może pójść na ustępstwa. Podobno (tak twierdzi „Financial Times Deutschland”) na szczycie UE 9 grudnia kanclerz Merkel mogłaby zasygnalizować otwartość na euroobligacje, jeśli dostanie zgodę na zmianę unijnego traktatu i zaostrzeniu sankcji za łamanie dyscypliny budżetowej.
Nie potwierdziła tych spekulacji konferencja po szczycie Mario Monti – Nicolas Sarkozy – Angela Merkel. Nicolas Sarkozy oświadczył, że Francja i Niemcy przedstawią przed posiedzeniem Rady Europejskiej (9 grudnia) propozycję modyfikacji traktatu UE, która będzie miała na celu wzmocnienie koordynacji polityki budżetowej w strefie euro (przyjęta zapewne zostanie za 2 lata). Kanclerz Angela Merkel powiedziała, że proponowane zmiany nie będą dotyczyć zakresu działań Europejskiego Banku Centralnego, a ona nadal sprzeciwia się emisji euroobligacji.
Kanclerz Angela Merkel chce chyba doprowadzić do katastrofy na rynkach i wtedy powie: drodzy rodacy, nie mam wyjścia, muszę zgodzić się na druk. Tylko tak można zrozumieć jej zachowanie. Niedawanie żadnej nadziei prowadzi do katastrofy, danie najmniejszej, wprowadziłoby rynki w euforię. To musi być świadome działanie.
GPW rozpoczęła czwartkową sesję wzrostem indeksów. Bardzo szybko został on skontrowany, ale równie szybko wzrosty indeksów na innych giełdach, poprawa sytuacji na rynku walutowym i na rynku długu zaczęły pomagać naszym bykom. Wielkiej chęci do kupna akcji widać jednak nie było, co doprowadziło do powrotu indeksu do poziomu neutralnego i wejścia rynku w marazm.
Po konferencji liderów Włoch, Francji i Niemiec WIG20 zaczął się osuwać. Tracił już blisko jeden procent, ale po godzinie 16.00 popyt zaczął działać bardziej zdecydowanie. WIG20 wrócił do poziomu ze środy, a cudo-fixing dodał mu jeszcze 0,8 pkt. proc. Najwyraźniej rynek szykuje się do poprawy nastrojów na rynkach wynikającej z rozpoczynającej się sprzedaży detalicznej w USA.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi