W pierwszej części tygodnia nasz rynek akcji stał w opozycji do reszty świata, broniąc się przed głęboką wyprzedażą, ale pod koniec tygodnia, gdy nastroje za granicą się poprawiły, jeszcze dobitniej podkreślił swoją niezależność.
W piątek po południu WIG20 spadał o ponad 2 proc. i na równi z bombajskim indeksem SENSEX zachowywał się najsłabiej spośród czynnych giełd. W tym samym czasie za oceanem S&P500 rósł o ponad 1 proc., a na rynku walutowym inwestorzy ostrożnie odkupowali euro za dolary. Jeśli przyjrzeć się przyczynom takiego stanu rzeczy, można powiedzieć, że tak, jak w pierwszej części tygodnia nasz rynek akcji stał pozytywnie w opozycji do reszty świata, broniąc się przed głęboką wyprzedażą, pod koniec tygodnia, gdy nastroje się poprawiły, jeszcze dobitniej podkreślił swoją niezależność.
W Londynie czy Frankfurcie w piątek indeksy przed spadkami broniły spółki metalurgiczne. Dzięki drożejącej o ponad 2 proc. miedzi Xstrata zyskiwała tuż przed zamknięciem sesji 3,2 proc., Kazakhmys 3,8 proc., Antofagasta 3,4 proc., a akcje Rio Tinto drożały 2,5 proc. Notowania KGHM sprawiły, że WIG20 zbliżył się w końcówce sesji na wyciągniecie ręki od lokalnego wsparcia, którego naruszeni otwiera drogę do najniższych poziomów od połowy 2009r. Rosnąca cena miedzi do niedawna była czynnikiem przekładającym się niemal 1:1 na zachowania kursu KGHM, ale po ujawnieniu szczegółów nowego podatku kopalnianego przez Ministerstwo Finansów, ta zależność wcale nie będzie już taka oczywista. Inwestorzy na warszawskim parkiecie przy bardzo wysokich obrotach przecenili akcje KGHM o blisko 4,5 proc. Mocno taniały także walory PGNiG, ponieważ z nieoficjalnych informacji wynika, że wnioskowane podwyżki cen na przyszły rok mogą nie zostać zaakceptowane przez regulatora rynku.
Pewnym pocieszeniem dla inwestorów może być zachowanie złotego. Piątkową sesję kurs euro kończył w okolicy 4,49 PLN, czyli o ponad 10 groszy niżej od osiągniętego w środę szczytu. Tak mocny ruch był możliwy dzięki ustabilizowaniu się notowań pary euro-dolar, ale jeszcze za wcześnie, by uznać jej zmaganie z poziomem 1,30 USD za przesądzone. Przyszły tydzień przyniesie bardzo ważne dane z polskiej gospodarki , ale fakt, że sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa czy stopa bezrobocia rozpoczynają równanie w dół do reszty Europy, raczej nie będzie sprzyjał naszej walucie. Jeśli w środę EBC poinformuje, że kolejka banków po środki z uruchomionych właśnie specjalnych instrumentów nie była przerażająco długa, możemy liczyć, że do Gwiazdki kurs euro zbliży się do lokalnego wsparcia na poziomie 4,45 PLN. W przeciwnym wypadku można spodziewać się rózgi – euro będzie wówczas najdroższe od czerwca 2009r.
Źródło: Noble Securities SA