W 2008 r. odnotował 33-procentowy wzrost – mówi Michał Sobolewski, analityk sektora finansowego IDM SA. – Za to banki pozostawią marże na bardzo wysokim poziomie. Chętniej będą udzielały kredytów konsumpcyjnych niż hipotecznych, dlatego że więcej na nich zarabiają – dodaje.
Obniżki stóp procentowych w Polsce i Szwajcarii nie tyle wpływają na obniżenie cen kredytów, co na wzrost dochodów banków. Odczuwają to właściciele kredytów hipotecznych we frankach. Pomimo że bank centralny w Szwajcarii od jesieni ubiegłego roku systematycznie tnie stopy – w sumie z 2,5 proc. do 0,5 proc. – to w ratach tego nie widać. Wszystko z powodu terminów aktualizacji stawek. – Banki aktualizują stawki oprocentowań kredytów hipotecznych raz na miesiąc, raz na kwartał lub raz na pół roku. W efekcie osoby, które zaciągnęły kredyt o podobnych parametrach, mogą dziś płacić znacząco różne raty – mówi Katarzyna Siwek, analityk Expandera. Z raportu przygotowanego przez ekspertów spółki wynika, że najbardziej na spadku stóp korzystają osoby, którym bank aktualizuje oprocentowanie co miesiąc.
Klient, który w sierpniu 2008 r. wziął kredyt 300 tys. zł na 30 lat z marżą 1,4 proc., w listopadzie ubiegłego roku w porównaniu z grudniem płacił ratę o ok. 100 zł niższą. W styczniu wzrosła mu o kilka złotych z powodu umocnienia franka do złotego. Jednak i tak klient, który ma aktualizowane stawki raz w miesiącu, płaci obecnie ratę o ok. 500 zł niższą niż osoba, której bank aktualizuje ratę raz na pół roku. Gdyby jednak stopy rosły, to w uprzywilejowanej sytuacji byłaby ta druga grupa klientów. – Niestety nie ma praktyki negocjowania z bankami zapisów o aktualizacji rat – mówi Katarzyna Siwek.
Klienci natomiast zwracają uwagę na to, że banki, gdy stopy wzrastają, natychmiast dostosowują stawki. Ale gdy spadają, z obniżką zwlekają w nieskończoność. – Dzieje się tak, gdy oprocentowanie aktualizowane jest w wyniku decyzji zarządów, a nie zapisów umowy – wyjaśnia Siwek. – Tak jest w przypadku wielu kredytów zaciąganych kilka lat temu – dodaje.
W takiej sytuacji jest m.in. kilkanaście tysięcy klientów mBanku i MultiBanku (oba należą do BRE), którzy zadłużyli się przed wrześniem 2006 r. Anna G. z Warszawy kredyt na ok. 100 tys. franków wzięła w grudniu 2005 r. Jego oprocentowanie wynosiło wówczas 2,65 proc. W kolejnych miesiącach rosło. Ostatni raz w listopadzie 2008 r., czyli w czasie, kiedy bank Szwajcarii ostro już ciął stopy – o 0,35 pkt proc. do 4,35 proc. Oznacza to, że obecnie marża banku wynosi 3,85 proc., czyli tak jak dla kredytów nowo udzielanych. Tymczasem marże kredytów z 2005 r. wpisane w umowy nadal są na poziomie 1-1,5 proc., bo bank nie ma prawa ich zmienić. Dlatego na forach internetowych wrze od skarg klientów na BRE Bank. Ale zarząd wie, że nic nie mogą zrobić, dlatego pozostaje nieugięty. W końcu biznes to biznes.
Beata Tomaszkiewicz