Niestabilna sytuacja franka doskwiera także politykom. Wielu z nich ma lub miało zaciągnięte kredyty w szwajcarskiej walucie. W polskim Sejmie te w złotówkach są również normą.
Na raty we frankach skarży się przede wszystkim przewodniczący Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. – Miałem kredyt w złotówce i byłem namówiony przez pracowników banku, z ich inicjatywy nie mojej, że warto i trzeba przewalutować kredyt na franki. Spłaciłem go boleśnie – wyznaje.
Odwrotnej sytuacji doświadczył rzecznik prasowy SLD, Dariusz Joński. – Brałem kredyt gdy frank był bardzo niski. W banku PKO SA nie było wtedy możliwości wzięcia kredytu we frankach. Byłem lekko zły na siebie, bo wtedy wszyscy namawiali – bierz we franku – więc zapytałem banku już na początku, dlaczego nie ma tu franków. Nie dostałem takiej możliwości, więc wziąłem kredyt w złotówkach i teraz się cieszę.
O swoim kredycie w złotówkach opowiedział także europoseł Janusz Korwin-Mikke, który w miniony czwartek powołał wraz z Przemysławem Wiplerem nową partię polityczną. Kilkanaście tysięcy franków spłaty pozostało natomiast posłowi Wincentemu Elsnerowi. Jest on jednak w wyjątkowo komfortowej sytuacji jak na frankowca.
– Kończę spłatę kredytu i jestem w dobrej sytuacji, bo wziąłem go wraz z żoną. W ten sposób miesięczna rata naszego zobowiązania stanowi poniżej 5% naszych łącznych dochodów brutto, także my sobie damy radę – zapewnia polityk.
Optymistyczny stosunek do franka podtrzymuje poseł Żelichowski z PSL. Jak przyznaje, choć sam nie ma kredytu w żadnej walucie, jego wielu znajomych z zaciągniętymi kredytami deklaruje, że do tej pory, mimo niestabilnego kursu CHF, wciąż są na plusie w stosunku do kredytu złotówkowego. – Jeżeli oni zachowują spokój, to ja tym bardziej nie mam powodu, by być nerwowy.
