Orco Polska, Dom Development, Gent Development, czy J.W. Construction już deklarują konieczność wstrzymania prac nad kilkoma zaplanowanymi inwestycjami, rozważają możliwość obniżenia cen gotowych inwestycji. Prognozują również spadek tegorocznych zysków. Wymusza to na nich obecna sytuacja na rynku nieruchomości – konkurencja cenowa oraz wzmagający się brak popytu na gotowe i trwające inwestycje. Deweloperzy z nieugruntowaną pozycją na rynku, już usunęli się w cień. Najpotężniejsi gracze jeszcze walczą, jednak sytuacja nie wygląd ciekawie. Maleje aktywność firm deweloperskich oraz spółdzielni mieszkaniowych – głównych uczestników rynków nieruchomości.
Według GUS i GUNB (Główny Urząd Nadzoru Budowalnego), spada ilość udzielanych pozwoleń na tego typu przedsięwzięcia budowlane. W I połowie 2008 roku wydano ich o ponad 700 mniej w porównaniu do analogicznego okresu 2007 roku.
Jak zachęcić klientów, aby sprzedaż w końcu ruszyła? Deweloperzy prześcigają się w pomysłach, są już gratisowe samochody, mieszkania 3-pokojowe sprzedawane w cenie 2-pokojowych. Jednak nie przynosi to oczekiwanych rezultatów, popyt niesie niebezpieczeństwo utraty płynności. Jak rozdysponować nadwyżki, które mnożą koszty?
Zgodnie z nowymi planami ministerstwa infrastruktury, to właśnie deweloperzy mają partycypować w kosztach zagospodarowania przestrzennego okolic, w których budują swoje osiedla. Nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym ma zdominować ich rolę jako budowniczych i włączyć w proces budowy osiedlowych dróg dojazdowych, przedszkoli, szkół itp. To z pewnością dodatkowo zwiększy koszty i tak drogich już inwestycji, co najbardziej odczują potencjalni kupujący.
Nastały niepewne czasy dla „deweloperki”. Stagnacja w branży może potrwać jeszcze kilkanaście miesięcy. Przyszedł czas próby, przetrwają najlepsi.
Sebastian Saliński
Analityk Gold Finance