Szczegóły poniedziałkowej wizyty szefa UniCredito są okryte tajemnicą. W Pekao nie chcieli nawet oficjalnie potwierdzić tego, że Profumo przybywa do Polski. Wiadomo, że głównym punktem będzie spotkanie w Komisji Nadzoru Bankowego. Ale przedstawiciele KNB też nabierają wody w usta. – Nie udzielamy w tej sprawie żadnych komentarzy – poinformowało biuro prasowe. Poprzednia wizyta Profumo w Polsce zakończyła się klapą. Pod koniec sierpnia bezskutecznie próbował przekonać do swych planów Komisję Papierów Wartościowych i Giełd.
Osoby zbliżone do strony włoskiej mówią, że w poniedziałek odbędą się „rozmowy ostatniej szansy”. – Jeśli Włosi nie zobaczą dobrej woli u polskich urzędników, decyzja o rezygnacji z fuzji z BPH, a w konsekwencji o sprzedaży banku, może być podjęta bardzo szybko – mówi informator „Gazety”. – UniCredito jest zdecydowane raczej zainwestować te pieniądze w Rosji lub na Ukrainie, niż czekać bez końca na decyzje w Polsce. Tym bardziej że w kilkunastu innych krajach fuzje idą pełną parą. We wszystkich – poza Polską – ruszyła właśnie kampania wizerunkowa „nowej” grupy.
Ale pytani przez „Gazetę” giełdowi analitycy uważają, że Włosi blefują. A twarda postawa KNB to tylko „zaproszenie” do negocjacji, w których polski rząd chciałby z Włochami ugrać jak najwięcej. Zablokowanie fuzji, którą zatwierdziła już Komisja Europejska, jest mało prawdopodobne.
W połowie listopada „Gazeta” publikowała wnioski z analizy przygotowanej przez otoczenie władz PiS. W dokumencie pojawiła się lista życzeń: • ograniczenie zwolnień do minimum, • sprowadzenie do Polski nowych inwestycji (np. uczynienia z Krakowa centrum IT dla całej grupy bankowej), • utworzenie przez nowy bank specjalnych funduszy poręczeniowych dla małych przedsiębiorstw.
Włosi na razie kuszą tylko rosnącą rolą polskich banków w „nowej” grupie UniCredito. Aktywa w Europie Środkowej mają być wydzielone do osobnej spółki, w której polski majątek będzie stanowił 20-30 proc. wartości.