Dla wyników banków w 2021 r. najważniejsze będzie tempo powrotu do normalności. Przede wszystkim, ale nie wyłącznie, mam na myśli wychodzenie gospodarki z pandemii i powrót do normalnej ekonomicznej i społecznej aktywności. Od tego zależy dynamika kredytów: ja spodziewam się kontynuacji spadków kredytów korporacyjnych w I poł. roku i ożywienia w drugiej.
Od tego, jak na wiosnę będziemy postrzegać przyszłość, zależy, czy firmy korzystające z Tarczy Finansowej, kiedy upłynie wynikający z warunków pomocy okres zamrożenia zatrudnienia, podejmą w kwietniu i maju 2021 r. decyzje o zwolnieniach. Gdyby tak się stało i wskaźniki bezrobocia wzrosłyby, to inne firmy, utrzymujące zatrudnienie ze względu na doświadczenia z okresu sprzed COVID-19, kiedy rekrutacja pracowników była wyzwaniem, mogłyby dołączyć. Taki scenariusz oznaczałby dla banków nie tylko pogorszenie jakości kredytów detalicznych, przede wszystkim konsumpcyjnych, ale także ryzyko kolejnej obniżki stóp procentowych, a więc dalszego pogorszenia wyniku odsetkowego. Z drugiej strony, gdyby ożywienie w aktywności gospodarczej przyszło szybko i było trwałe, to wynik odsetkowy i saldo rezerw mogłyby zaskoczyć pozytywnie.
Banki starają się dostosować swoje modele biznesowe do bezprecedensowo niskich stóp procentowych. Już wprowadziły opłaty od dużych depozytów korporacyjnych i pewnie będą kontynuować takie działania. Jak na razie nie udało się bankom podwyższyć marż kredytowych, przeszkodą był niski popyt na kredyty korporacyjne i olbrzymia nadpłynność sektora, prowadząca do dużej konkurencji w kredytach hipotecznych. Opłaty i prowizje za niektóre usługi, zwłaszcza związane z obrotem gotówkowym, będą rosły, ale nie spodziewam się olbrzymiego wzrostu dochodów prowizyjnych, bo groźba konkurencji ze strony FinTechów nie pozwala na duże podwyżki. W tej sytuacji szansą dla sektora byłaby kontynuacja hossy na rynkach kapitałowych i zwiększone napływy środków klientów do funduszy inwestycyjnych, a zwłaszcza do funduszy zarządzanych przez TFI należące do banków.
Wielką niewiadomą jest rozwój sytuacji związanej z kredytami frankowymi. Moim bazowym scenariuszem jest dalszy stabilny wzrost pozwów i dynamiczny wzrost rezerw tworzonych przez banki, nie tylko w związku z większą liczbą spraw, ale i z większym odsetkiem spraw wygrywanych przez kredytoborców. Pozytywnym zaskoczeniem byłoby ukształtowanie się orzecznictwa, na przykład w wyniku uchwały powiększonego składu Sądu Najwyższego, uznającego prawo banków do wynagrodzenia za korzystanie przez klientów z udostępnionych środków, a ryzykiem – dalsze przyśpieszenie napływu pozwów.
Cyfryzacja procesów, tak w zakresie akwizycji i obsługi klientów, jak i wewnątrz banku, nie tylko umożliwiła utrzymanie działalności banków w czasie lockdownu, ale także stwarza przestrzeń do redukcji kosztów, np. zamykania oddziałów. Z drugiej jednak strony w sposób nieuchronny rośnie ryzyko związane z rosnącym skomplikowaniem systemów informatycznych i zagrożenia związane z Cybersecurity.
Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Citi Handlowy