„Prezesi chcą dalej bić rekordy. A rosnąca konkurencja i spadające marże na rynku kredytów sprawiają, że chciwym okiem spoglądają na posiadaczy kont osobistych. I wyciskają ich jak cytrynę.” – czytamy w „Gazecie”.
Przedstawiciele banków nieoficjalnie przyznają, że ryzyko ucieczki klientów do innego banku jest małe. Z zamknięciem konta wiąże się bowiem szereg czynności. Trzeba oddać karty, wyrównać debety, przenieść zlecenia stale i polecenia zapłaty.
Dlatego bankowcy nie mają skrupułów i jeden po drugim wprowadzają opłaty za klikanie myszką. Tłumaczą, że przelewy przez internet wciąż pozostaną dużo tańsze niż te wykonywane osobiście w oddziale. Podwyżka opłat to dla banku czysty zysk, ponieważ koszt obsługi takiej operacji to tylko kilka groszy.
– Wprowadzenie opłat za przelewy internetowe nie jest zaskoczeniem. To już standard – mówi Dorota Kossowska, z Open Finance. – Banki szukają coraz to nowych możliwości powiększenia zysków. Opłaty w skali jednostkowej nie są duże, bo wahają się od 50 gr do-1 zł. To mniej niż bilet na autobus miejski, którym klient mógłby dojechać do oddziału – dodaje.