Wniosek z wczorajszego walne zgromadzenia akcjonariuszy jest taki, że IPO może mieć miejsce nawet przed 15 maja przyszłego roku. Jako drugi – i bardziej realny – graniczny termin, wskazywany jest 14 sierpnia, informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
„Teoretycznie najlepiej byłoby upublicznić spółkę przed tą pierwszą datą, bo zyski za 2009 rok będą rekordowe: między 3,6 a 3,9 mld zł. Tymczasem wyniki w przyszłym roku będą niższe. Jak wyjaśnił Andrzej Klesyk, kryzys powoduje, że mniejsza jest np. wartość ubezpieczanego mienia, a co za tym idzie, i składki. Równocześnie w czasie kryzysu rosną wypłaty odszkodowań, również takich, które mogą być próbą wyłudzenia. W spółkę uderzyło też droższe euro, co pociągnęło za sobą wzrost cen części używanych do naprawy aut”, czytamy w „DGP”.
„Jeśli nie uda się wprowadzić PZU na giełdę w przyszłym roku, to udziałowcy i władze spółki będą podejmowali kolejne próby, żeby do debiutu nie doszło później niż z końcem 2012 r. Jednym z powodów opóźnienia może być zła sytuacja na rynkach, co obniży wycenę spółki, która zgodnie z ugodą pomiędzy Eureko a Skarbem Państwa nie może być niższa niż 25,25 mld zł’, podaje dziennik.
Jeszcze kilka tygodni temu prasa powoływała się na rozmowy z prezesem PZU, który deklarował, że choć nie będzie to łatwe, dołoży wszelkich starań, by wprowadzić firmę na giełdę jak najszybciej, jeśli taka będzie wola akcjonariuszy. Przywoływało się wówczas daty letnie jako prawdodpodobne w tym kontekście.
Więcej na ten temat w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”, w artykule Marcina Jaworskiego pt. „Debiut PZU na giełdzie za sześć, dziewięć miesięcy”.