PZU chce mieć bank, żeby zapewnić sobie stabilnego partnera, który będzie sprzedawał polisy razem z rachunkami, kartami czy kredytami. PZU może stać się właścicielem banku na trzy sposoby: przez powiązanie kapitałowe z PKO BP, kupno banku lub budowę własnego.
Najlepszy mały lub średni? Pytani przez GP analitycy rekomendują tę drugą opcję. – Najlepszym rozwiązaniem byłby zakup małego banku – uważa Marek Węgrzanowski, analityk WGI.
Podobnego zdania są pytani przez GP prezesi innych towarzystw ubezpieczeniowych. Twierdzą, że to lepsze rozwiązanie niż budowa banku od podstaw. Jest ona czasochłonna, a z każdym rokiem coraz trudniej będzie zdobyć rynek.
Dlatego najlepiej by było przejąć bank z w miarę nowoczesnym systemem, który łatwo by można rozbudować o dodatkowe funkcje. Dodatkowym atutem byłoby kilkadziesiąt tysięcy średniozamożnych klientów. Obecnie większość z 15 mln posiadaczy polis PZU to osoby o dochodach do zaledwie 2 tys. zł. Dlatego nawet 5 mln klientów PKO BP, również niezbyt zamożnych, z których większość ma już polisy PZU, nie jest dla ubezpieczyciela tak łakomym kąskiem. Strategia PZU zakłada pozyskanie osób średniozamożnych zarabiających 2-5 tys. zł. Na naszym rynku takich klientów ma np. Fortis czy MultiBank, ale ich udziałowcy na razie nie myślą o sprzedaży. Do wzięcia są natomiast udziały w Banku Ochrony Środowiska.
Niewiele osób spodziewa się, że PZU kupi Bank BPH (takie ostatnio pojawiły się spekulacje).
Analitycy twierdzą, że opcja zakupu Banku BPH czy też wymiana akcji z PKO BP nie broni się pod względem analizy biznesowej. PZU nie potrzebuje bowiem banku z dużą liczbą placówek, bo ma ponad 700 własnych. Powiązanie kapitałowe z PKO BP (1257 placówek) czy kupno Banku BPH (474 placówek) oznaczałoby, że część przestałaby być potrzebna, jeśli ich lokalizacje pokrywałyby się. Sama Grupa PZU już ma taki problem, bo 70 placówek PZU i PZU Życie pokrywa się, a 190 jest w odległości 1 kilometra. Plany zakładają integrację części z tych placówek.