W poniedziałek euro było wyceniane na 4,13 zł, jeszcze tego samego dnia osiągnęliśmy tygodniowe dołki przy 4,10 zł. Szczyty wypadły w środę przy 4,1520. W piątek o godz. 13.00 euro było kwotowne po 4,1150 a dolar po 3,3830 zł.. Na rynku USD/PLN mieliśmy do czynienia z implikowanymi przez wydarzenia na rynku międzynarodowym wzrostami do 3,45 w środku tygodnia. Potem kurs dolara zanurkował o kilka groszy w dół.
Sytuacja na rynku obligacji w znacznym stopniu determinuje to, co dzieje się ostatnio ze złotym. Stopniowe obniżki stóp procentowych, połączone z oczekiwaniami na kolejne cięcia, powodują hossę. Wyborcze niepokoje czy niepewność co do poziomu redukcji stóp procentowych oraz co do sytuacji na rynkach globalnych powodują częste zawirowania. Jak na razie sytuacja na rynku pierwotnym jest dobra. W poniedziałek na aukcji bonów skarbowych resort finansów nie miał problemu ze znalezieniem chętnych. Rentowność bonów znów spadła (do 4,193 proc. wobec przed tygodniem 4,293 proc.). W środę Ministerstwo Finansów sprzedało 5-letnie obligacje o wartości 2,2 mld złotych. Popyt wyniósł 6,89 mld zł, a średnia rentowność spadła do 4,815 proc.
Produkcja przemysłowa w czerwcu wzrosła aż o 6,8 proc. (prognoza ok. 5 proc.), a PPI o 0,1 proc. Na te dane złoty zareagował chwilowym umocnieniem (obligacje osłabły), gdyż był to korzystny sygnał płynący z gospodarki, ale wkrótce tendencje na rynku długu przeważyły. Środa przyniosła wyraźne osłabienie naszej waluty. Dobre wyniki polskiego przemysłu połączone z zeszłotygodniowymi informacjami o wzroście płac spowodowały spadek oczekiwań co do wysokości obniżek stóp procentowych. Obecnie najbardziej prawdopodobna wydaje się 25-punktowa redukcja stóp na lipcowym posiedzeniu. Taki wniosek można wysnuć po komentarzach przedstawicieli władz monetarnych. Najwięksi gołębie (Stanisław Nieckarz, Mirosław Pietrewicz) nadal optują za dużymi cięciami, umiarkowani (Marian Noga) są wstrzemięźliwością, a oczekiwania rynkowe co do cięć za przesadzone uważa, jastrząb, Dariusz Filar. 25-punktową obniżkę obstawia też doradca ekonomiczny prezydenta Witold Orłowski.
W kontekście przyszłotygodniowej decyzji dotyczącej poziomu stóp procentowych w Polsce warto zauważyć, że w poniedziałek Węgierski Bank Centralny obniżył stopy procentowe o 25 punktów bazowych, są one jednak w dalszym ciągu na najwyższym poziomie w regionie.
Złotego wspomagał w końcówce tygodnia optymistyczny komentarz ministra finansów Mirosława Gronickiego, dotyczący możliwego wejścia Polski do systemu ERM II jeszcze w 2006 r. Szef resortu finansów prognozuje także umocnienie złotego. Polska waluta okazała się też odporna na ataki terrorystyczne w Londynie i przedwyborcze kłótnie liderów PiS i PO – czyli potencjalnej koalicji. Może to świadczyć o zaufaniu inwestorów do złotego.
REKOMENDACJE
Przyszły tydzień zdominuje najprawdopodobniej środowa decyzja w sprawie stóp procentowych. Od skali obniżki (bo do niej pewnie dojdzie) i ewentualnej zmiany nastawienia RPP będzie zależała kondycja złotego i obligacji. 25-punktowe cięcia nie powinno wywołać większej reakcji, 50-punktowe i sygnalizacja przerwy w obniżkach będą dla złotego niekorzystne. Ostatnią wskazówką dla władz monetarnych będą poniedziałkowe dane o sprzedaży detalicznej za lipiec.
Kurs EUR/PLN powinien poruszać się przedziale 4,08 – 4,17 zł.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Miniony tydzień przyniósł bardzo duże wahania na rynku walutowym. Odpowiedzialne za to były wydarzenia polityczne. Władze chińskie zdecydowały o rewaluowaniu juana o 2,1 proc. – to pierwszy taki krok od ponad 10 lat. Zadecydowały też o powiązaniu kursu swojej waluty do koszyka walut, zamiast, jak dotychczas, do dolara. Rynki zareagowały bardzo gwałtownie, wzmacniając jena do poziomu 110 (o ponad 3 jeny/dolara) oraz osłabieniem waluty amerykańskiej.
W środę EUR/USD zaliczył nieudane wybicie poniżej 1,20 po niewnoszącym niczego nowego wystąpieniu Alana Greenspana przed amerykańskim senatem. Później dolar osłabiał się znacznie wskutek realizowania zysków przez inwestorów – zlecenia stop loss wyniosły go w ciągu kilkudziesięciu minut do bariery 1,22.
Kolejne, czwartkowe zamachy terrorystycznie w Londynie nie wpłynęły znacząco na rynek walutowy, poza chwilowymi wahaniami. Dotyczyły one szczególnie GBP. Na kursy euro, dolara i jena znacznie większy wpływ wywarły decyzje władz Chin, niż ataki na Wielką Brytanię. Kurs EUR/USD ponownie pokonał poziom 1,22 i powrócił poniżej niego. W piątek EUR/USD był już bardzo stabilny, poniżej poziomu 1,22 i powyżej 1,2150.
Największym wydarzeniem tygodnia pozostaje jednak zachowanie kursu JPY. Kontynuowana bardzo silna wyprzedaż z ostatnich dni została w jednej chwili przerwana. USD/JPY spadł o ponad 3 proc. W najbliższym czasie chętnych do sprzedaży jena może być niewielu.
REKOMENDACJE
Bardzo trudno obecnie przewidzieć przyszłość kursu EUR/USD. Wybicie w każdym z kierunków powinno przynieść kontynuację ruchu. Jeśli poziom 1,22 zostanie złamany, EUR/USD ma otwartą drogę do dalszych wzrostów. Oscylatory zachowują się neutralnie, potwierdzając brak kierunku rynku.
Sprawa wygląda nieco bardziej przejrzyście na USD/JPY. Jen powinien nadal zyskiwać, a spadki USD/JPY wzmacniać realizujący zyski ostatniego trendu. Pewną obawę mogą budzić możliwe interwencje japońskiego banku centralnego, jednak najprawdopodobniej nie dojdzie do nich wyżej niż na poziomie 100,00.
Marek Węgrzanowski
Adam Łaganowski
WGI Dom Maklerski
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Niezależnie od wyniku wrześniowych wyborów parlamentarnych rząd, jaki zostanie wyłoniony, będzie musiał uporać się z problemem wywołania wzrostu gospodarczego w Polsce. Musi to być taki wzrost, który wykreuje nowe miejsca pracy, ponieważ bezrobocie jest największym problemem społeczno-gospodarczym w naszym kraju. Polska ma też najwyższy poziom bezrobocia w UE25 (ok. 19 proc.), podczas gdy średnio w strefie euro kształtuje się ono na poziomie 10 proc.
Większość partii politycznych deklaruje, że należy rozwiązać problem bezrobocia. Nie ulega wątpliwości, że jednym z rozwiązań tego programu jest wykreowanie nowych miejsc pracy. Pojawią się one, jeśli wzrośnie popyt krajowy, poparty wzrostem sprzedaży detalicznej. Zatem problemem, przed którym stanie nowy rząd, jest wywołanie popytu krajowego.
Okazuje się, że produkcja przemysłowa w Polsce podlega znacznym wahaniom, co oznacza, że jest uzależniona pod wielu czynników. Kiedy spadały stopy procentowe (od października 2000 r. do czerwca 2003 r.), produkcja przemysłowa zareagowała z opóźnieniem i zaczęła wzrastać dopiero w połowie 2002 r. Trend ten utrzymał się aż do momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, czyli do połowy 2004 r. Po tym okresie produkcja radykalnie spadła, pomimo że stopy procentowe utrzymywały się nadal na niskim poziomie. Można więc zakładać, że wzrost produkcji przemysłowej w tym okresie był spowodowany innymi czynnikami niż monetarnymi, a mianowicie optymizmem związanym z wejściem naszego kraju do Unii.
Należy wykorzystać możliwość wywoływania wzrostu gospodarczego, jaką daje polityka monetarna. Wiąże się to jednak z wprowadzeniem dyscypliny fiskalnej, aby eliminować możliwości pojawienia się inflacji. W zasadzie trudno będzie znaleźć pole do współpracy między nowym rządem a bankiem centralnym. Jednym z wyjść z tej sytuacji jest nakłonienie banku centralnego, by brał pod uwagę wzrost gospodarczy, a nie kierował się tylko inflacją. Obecny skład RPP może do tego doprowadzić.
Dr Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski