Sprawa przejęcia banku Pekao przez PZU od miesięcy rozpalała głowy inwestorów i zakończyła się efektownie – ogromny bank, w największej gospodarce regionu zmienia właściciela – z zagranicznego na krajowego, z prywatnego na państwowego.
Akcjonariusze i klienci mogliby się w takiej sytuacji spodziewać dużych zmian, ale tych raczej nie będzie.
Po ostatnich wyborach inwestorzy zdążyli się przyzwyczaić, że państwo niechętnie wypłaca dywidendy z kontrolowanych przez siebie spółek. Zyski z nich płynące wolało przeznaczać na mające problemy kopalnie, elektrownie lub firmy budowlane. W tym zestawieniu kupno przez PZU rentownego, dobrze zarządzanego banku prezentuje się naprawdę atrakcyjne. W dodatku cena 123 zł za akcję także wydaje się korzystna.
W ciągu ostatnich 10 lat kurs akcji spadał poniżej tego poziomu jedynie w warunkach silnej bessy w 2008 i 2011 roku. Choć należy w tym przypadku zrobić poprawkę dotyczącą zmiany warunków rynkowych, wskutek wprowadzenia podatku bankowego, on obniżył wartość całego sektora.
Co do transakcji zakupu, PZU płaci jedynie za 20% akcji Pekao i to wystarczy by sprawować nad nim kontrolę. Drugie 12,8% pakietu kupuje bowiem państwowy Polski Fundusz Rozwoju, który będzie inwestorem pasywnym i najpewniej będzie popierał decyzje PZU. Opinia akcjonariuszy o transakcji wyraża się przede wszystkim we wzroście kursu akcji PZU. Sprzedający akcje banku, UniCredit podjął raczej niekorzystną dla siebie decyzję. Wszystko przez wewnętrzne kłopoty, których zażegnanie wymaga zgromadzenia dużej ilości gotówki a więc awaryjną sprzedaż spółek zależnych oraz emisję akcji.
Akcjonariusze i klienci Banku Pekao są bardzo ciekawi polityki nowego właściciela. Strategia repolonizacji sektora bankowego, pod szyldem której dokonano przejęcia w domyśle zakładała zapewnienie dopływu kredytu do gospodarki polskiej, szczególnie w warunkach kryzysowych. Naturalnym zabiegiem wydawało się także połączenie z Alior Bankiem, kupionym wcześniej przez PZU. Można by dokonać wówczas znacznej restrukturyzacji kosztów, także osobowych i dzięki temu kontrolować rynek obu instytucji przy niższych nakładach. To właśnie robi aktualnie sam Alior z kupionym od Amerykanów BPH.
I tu właśnie rynek został zaskoczony. Prezes PZU deklaruje w zasadzie brak zmian. Komplementuje dotychczasowy Zarząd banku, możliwe więc, że nie zostanie on zmieniony. Zaprzecza chęci połączenia z Aliorem, wskazując na istotne różnice dzielące obie instytucje i problemy regulacyjne. Przede wszystkim sygnalizuje chęć maksymalizacji dywidend – na poziomie 100% zysku netto. Nie planuje zwiększać mocno akcji kredytowej, nie chce, by bank walczył o pierwsze miejsce na rynku. Z punktu widzenia akcjonariuszy Pekao są to pozytywne informacje. Jednak na drodze do wzrostu „zdołowanego” kursu stoi jeszcze kwestia pozostałych w rękach UniCredit pakietu 7,3% akcji, które będą sprzedane w przyszłości.
Klienci Banku Pekao wg zapewnień PZU mają także skorzystać, przede wszystkim dzięki bogatszej ofercie produktowej. Można się domyślić, że chodzi o oferty ubezpieczeń oraz mobilny system płatności Blik, promowany między innymi przez inne państwowe banki – PKO BP i Alior. Jednak między wierszami można wyczytać zagrożenie zmiany cennika kredytów i innych usług. Przecież Pekao nie ma dążyć do wzrostu kosztem innych banków, powinien za to wypłacać jak największą dywidendę. W dodatku teoretyczny konkurent, PKO BP, który mógłby być zaniepokojony transakcją, sam pomaga ją przeprowadzić przez udzielenie ogromnego kredytu Polskiemu Funduszowi Rozwoju. Zdecydowanie pozytywną zmianą będzie jednak powrót lubianego żubra do logo banku.
Seweryn Masalski
MM Prime TFI