W ostatnich dniach rentowność polskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych przekroczyła 6 proc. Poprzednio tak wysoki poziom widziany był w listopadzie 2011 r. Podobnie jest w przypadku stawek WIBOR, stanowiących podstawę ustalania oprocentowania kredytów. Istotna jest jednak nie tylko wysokość oprocentowania, lecz i dynamika jej wzrostu.
Zmiany notowań i warunków panujących na rynkach finansowych są normalny zjawiskiem i najczęściej posiadacze oszczędności oraz kredytobiorcy, zarówno indywidualni, jak i firmy, są w stanie je przewidzieć i się do nich dostosować. Problemy pojawiają się wtedy, gdy zmiany te są niespodziewane i nabierają dużej dynamiki. I z taką sytuacją mamy do czynienia obecnie. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu szef Narodowego Banku Polskiego deklarował, że rekordowo niskie stopy procentowe pozostaną ta niezmienionym poziomie do końca kadencji Rady Polityki Pieniężnej i jego prezesury. NBP, podobnie zresztą jak niemal wszystkie banki centralne na świecie, początkowo ignorował narastającą inflację. Prezes Adam Glapiński zapewniał, że inflacja jest zjawiskiem przejściowym i znajduje się pod pełną kontrolą. Taką samą narrację słyszeliśmy ze strony Jerome’a Powella, szefa amerykańskiej rezerwy federalnej. Jednak gdy w październiku ubiegłego roku dynamika wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych przekroczyła 6 proc., a w kolejnych miesiącach nabierała tempa, retoryka władz monetarnych uległa radykalnej zmianie, a Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl podwyżek stóp procentowych, mających na celu powstrzymanie inflacyjnej ekspansji.
Taki rozwój sytuacji już wcześniej był dyskontowany na naszym rynku finansowym. Od stycznia do października 2021 r. rentowność polskich obligacji poszła w górę z nieco ponad 1,2 do 2,5 proc., co już wydawało się wzrostem bardzo znaczącym. Jednak skok z październikowych 2,5 do niemal 6,3 proc. w kwietniu obecnego roku, a więc w ciągu zaledwie sześciu miesięcy, można określić mianem szoku. Tym bardziej, że z taką dynamiką wzrostu nie mieliśmy do czynienia nigdy wcześniej w historii.
Podobnie było w przypadku sześciomiesięcznej stawki WIBOR, która już w październiku ubiegłego roku skoczyła z 0,3 do 0,76 proc., a od tego czasu doszła do 5,65 proc. Tak szybkie i dynamiczne zmiany zaskoczyły zarówno uczestników rynku, jak również osoby indywidualne, co szczególnie dotkliwie odczuwają posiadacze kredytów zaciągniętych na długie terminy. Wszystko wskazuje na to, że dotychczasowe tendencje, czyli dalszy wzrost inflacji oraz kolejne podwyżki stóp procentowych, będą kontynuowane w kolejnych miesiącach. Trudne do przewidzenia czynniki zewnętrzne utrudniają oszacowanie docelowych poziomów obu parametrów, a rozpoczęcia procesu ich powracania do umiarkowanych wartości można spodziewać się pod koniec 2023 roku.
Autor: Tomasz Rzeski, Country Sales Manager Oddziału Inbank w Polsce