„Od lipca do września przewaga zakupów jednostek nad ich umorzeniami sięgnęła 2,4 mld zł. To najlepszy wynik od końca ostatniej hossy. – Widać, że pieniądze wpłacają głównie dotychczasowi klienci. Przyrost nowych rejestrów jest znikomy. Ale jeszcze mniej jest też zamykanych. Myślę, że to początek dłuższego trendu – komentuje Marcin Bednarek, wiceprezes BPH TFI. Przedstawiciele kilku innych średniej wielkości towarzystw wypowiadają się w podobnym tonie. Więksi gracze nie chcą komentować.”, czytamy w „Rz”.
„Najwięcej klientów, ponad 3 mln, branża funduszowa miała pod koniec 2007 r., po szczycie hossy. – Na nowo tak wielu klientów szybko towarzystwa nie będą miały – twierdzi Marek Mikuć, wiceprezes Allianz TFI. – Sporo czasu musi minąć, zanim wróci do funduszy ponad pół miliona klientów, którzy ponieśli ogromne straty w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Potencjału można upatrywać wśród tych, którzy jeszcze nie inwestowali w fundusze. Można liczyć na osoby, które dotychczas wybierały głównie lokaty bankowe.”, czytamy dalej.
Miniony rok stał pod znakiem bezpiecznych produktów oszczędnościowych. W czasie tzw. wojny depozytowej banki oferowały nienotowane od lat stawki oprocentowania lokat. W niektórych instytucjach klienci mogli liczyć na pewny zysk w granicach nawet 9 proc. W ostatnich miesiącach oprocentowanie lokat znacznie spadło. Jednocześnie sytuacja na giełdzie uległa pewnej stabilizacji i część inwestorów wraca powoli do funduszy inwestycyjnych.
Więcej w artykule Natalii Chudzyńskiej pt. „Przybyło klientów funduszy inwestycyjnych”.
WB