W latach 2006-2007, kiedy mieliśmy do czynienia z dużym ożywieniem na rynku nieruchomości, obserwowaliśmy kolejkę chętnych do zakupu własnego mieszkania. Na porządku dziennym był więc zakup tzw. „dziury w ziemi” czy zrywanie przez niektórych deweloperów umów przedwstępnych. Rynek należał do deweloperów i to oni dyktowali warunki.
Sytuacja zaczęła się gwałtownie zmieniać w drugiej połowie 2008 roku. Zadecydowały o tym głównie dwa czynniki: bardzo wysokie już ceny mieszkań – szczególnie w największych miastach, oraz przeobrażenia w polityce kredytowej banków, które miały związek z kryzysem na amerykańskim rynku finansowym. Mało kto jednak brał na poważnie pierwsze sygnały zawirowań. Niektórzy deweloperzy długo zapewniali, że ze sprzedażą wcale nie jest tak źle, w związku z czym nie ma co liczyć na obniżki cen mieszkań.
Obecnie mamy sytuację, w której są chętni do zakupu mieszkania, na rynku jest wiele gotowych mieszkań, ale do transakcji dochodzi bardzo rzadko. Coraz częściej pojawiają się niepokojące sygnały o kondycji finansowej niektórych firm deweloperskich. Wstrzymywane są kolejne projekty, a te które już znajdują się w fazie realizacji są dostosowywane, w granicach możliwości, do zmieniającej się sytuacji rynkowej.
Przystosowywanie się do nowej sytuacji rynkowej następowało stosunkowo wolno. Dziś, w obliczu pojawiających się decyzji o wstrzymywaniu inwestycji, złej kondycji finansowej niektórych firm, a także niesprzyjającej sytuacji gospodarczej, nikt już nie ma wątpliwości, że rynek nieruchomości znajduje się w zupełnie innej fazie. W gąszczu złych informacji warto jednak poszukać pozytywnych zjawisk.
Firmy deweloperskie, które jeszcze niedawno błyskawicznie sprzedawały swoje mieszkania uświadomią sobie, jak ważne jest dokładne rozpoznanie potrzeb, ale i możliwości finansowych potencjalnych klientów i będą uważniej przyglądać się swoim nowym projektom. Zdecydowana większość klientów zainteresowana jest mieszkaniami z segmentu popularnego, tymczasem deweloperzy w ostatnim czasie budowali zbyt wiele mieszkań o tzw. podwyższonym standardzie. W przyszłości można więc oczekiwać, że projekty będą bardzo dokładnie analizowane, co pozwoli lepiej dostosować je do polskiej rzeczywistości.
Firmom, które zdecydowały się wejść na rynek w okresie hossy na rynku nieruchomości tylko w celu osiągnięcia szybkiego zysku, obecna sytuacja pokaże, że działalność deweloperska wymaga nie tylko odpowiedniego zaplecza finansowego, ale także kompetentnego zespołu, który sprawnie pokieruje całym procesem budowy. Być może uświadomi też, że oferują bardzo ważny i niezwykle drogi produkt, a to wymaga dużej odpowiedzialności. Rynek oczyści się z nieprofesjonalnych i nastawionych na krótką działalność firm. Poprawi się też jakość obsługi klientów i może nareszcie zaczną być rzeczywiście traktowani jak równoprawna strona transakcji.
Rola deweloperów na rynku nieruchomości w ostatnich latach znacząco wzrosła. Dzięki nim powstaje wiele obiektów mieszkalnych i komercyjnych, które zmieniają wizerunek polskich miast. Teraz atmosfera na rynku inwestycyjnym nie jest najlepsza i wielu inwestorów zastanawia się, jak przetrwać obecną sytuację, ale ten czas powinien zostać wykorzystany także na konstruktywne przemyślenia. Rynek po obecnych przejściach będzie z pewnością dojrzalszy, o ile zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski z tego, co działo się w ostatnim czasie.
Małgorzata Kędzierska
Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Źródło: Wynajem.pl