Zachodnie indeksy wyznaczają kolejne najniższe poziomy bessy. Na tym tle nasza giełda zachowała się wyraźnie silniej. Czyżby zagranica już kupowała?
W porównaniu do poprzednich tygodni, ten ostatni kończący luty był nieco spokojniejszy, choć zmienność 120 punktów to wciąż bardzo dużo. Procentowy spadek indeksu WIG20 z najwyższego punktu w poniedziałek do tygodniowego minimum podczas wtorkowego poranka wyniósł aż 8,4 proc., a ruch ten dokonał się w ciągu 24 godzin. Cały tydzień na niewielkim minusie okazał się siódmym kolejnym tygodniem spadkowym na GPW. Takich sekwencji w przeszłości nie było zbyt wiele, zatem przesilenie może wystąpić już wkrótce, zwłaszcza że pomimo spadku indeks przez cały tydzień trzymał się w bezpiecznej odległości od minimum z 18 lutego.
Od ładnych kilku sesji nasz rynek zachowuje się wyraźnie silniej w stosunku do głównych rynków światowych w przeciwieństwie do kilku poprzednich tygodni. Nie da się ukryć, że lepsza postawa naszego parkietu ma miejsce od czasu zaliczenia lokalnego dna słabości naszej waluty. To z kolei sugerowałoby, że w Warszawie możemy mieć do czynienia z początkiem większego zainteresowania naszego rynku przez inwestorów zagranicznych. Coraz częściej można bowiem usłyszeć, że kapitał spekulacyjny, który jeszcze niedawno grał na osłabienie złotego oraz zniżkę na giełdzie, teraz podobno przygotowuje się do zagrania w drugą stronę na umocnienie złotego i wzrosty na GPW. Taka teza jest oczywiście mocno ryzykowna, szczególnie wobec pogłębiających się spadków zarówno za oceanem jak też w Eurolandzie. Faktem natomiast jest, że kilka razy w ostatnich dniach nasz rynek ciągnięty był w górę w nieco zaskakujący sposób, a ponadto takie wzrosty odbywały się jednocześnie na kilku innych rynkach regionu, szczególnie w Budapeszcie i Pradze. Najlepiej widoczne było to chociażby w czwartek, kiedy swoje osiągnięcia w IV kwartale 2008 roku publikowały 3 kluczowe spółki z WIG20: PKN Orlen, PKO BP oraz Telekomunikacja Polska. Wyniki tych spółek były bardzo złe (ogromna strata PKN Orlen, zyski PKO BP i Telekomunikacji znacznie poniżej oczekiwań), a w końcówce sesji popyt zupełnie się nimi nie przejmował. Ewentualny powrót sentymentu do regionu może zaowocować bardzo solidnym wzrostem w momencie, kiedy nastąpi uspokojenie sytuacji w USA i Europie.
Sytuacja techniczna naszego rynku nie zmieniła się w stosunku do stanu sprzed tygodnia. Kilka ostatnich sesji to wyraźna konsolidacja rynku po odbiciu od dna 1253,24 punktów w dniu 18 lutego, ograniczona poziomami 1437,71 punktów z góry oraz 1317,06 z dołu. Kierunek wybicia powinien dać wiarygodny sygnał na kolejne tygodnie. W przypadku ewentualnego wyjścia górą może dojść nawet do zmiany kierunku trendu w średnim terminie, co z kolei w przypadku wielu spółek dałoby solidny potencjał wzrostu. Wybicie powyżej 1450 punktów oznaczałoby ponadto przełamanie spadkowej linii trendu liczonego od lokalnego szczytu z początku stycznia. Bardzo możliwe, że zmiana nastąpi równolegle z wygasaniem w tym miesiącu marcowej serii kontraktów terminowych. Na razie jednak są to jedynie hipotetyczne scenariusze, na sygnały trzeba jeszcze cierpliwie czekać
Jacek Rzeźniczek
Główny Analityk
Secus Asset Management SA
Źródło: Secus Asset Management SA