Spekulacje brytyjskiego dziennika The Guardian, jakoby Niemcy i Francja porozumieli się w kwestii zlewarowania Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (miałoby to nastąpić w kilku etapach – docelowo do kwoty 2 bln EUR, a więc tej, o której od dawna mówi część ekonomistów) doprowadziły wczoraj późnym wieczorem do silnej zwyżki notowań euro.
Inwestorzy zignorowali tym samym wcześniejszy komunikat o cięciu przez agencję S&P ratingów aż dla 24 włoskich banków. Co ciekawe optymizm na rynku utrzymywał się także dzisiaj rano, mimo, że źródła w Komisji Europejskiej zaprzeczyły doniesieniom o porozumieniu w sprawie zwiększenia „mocy” EFSF, chociaż jak dodano prace nad „konstruktywnym” rozwiązaniem w kwestii EFSF i dokapitalizowania banków nadal trwają. Obniżka ratingu dla Hiszpanii przez agencję Moody’s – aż o 2 poziomy z Aa2 do A1z utrzymaniem perspektywy negatywnej – nie zachwiała zbytnio rynkiem – widać, że dla części inwestorów nie jest to duże zaskoczenie, a po części liczą oni też na to, iż problem zostanie „przykryty” przez pakiet rozwiązań kryzysowych, jakie może w najbliższy weekend zaproponować Europa (chociaż trzeba mieć świadomość, iż będzie to dopiero początek drogi refom). Wydaje się, że inwestorzy zaczną się znów przejmować ratingami dopiero wtedy, kiedy zagrożenie ich obniżeniem będzie dotykać Francję, czy Wielką Brytanię, albo niedzielny szczyt UE będzie jedną wielką klapą (niemniej przewijająca się w spekulacjach propozycja, jakoby EFSF miał gwarantować 20-30 proc. strat na nowych obligacjach emitowanych przez kraje strefy euro wydaje się być ciekawa – to może być sposób na spadek rentowności włoskich, czy hiszpańskich obligacji bez nadmiernego angażowania się ECB w interwencyjne zakupy (zresztą ostatnie dane pokazują, iż jest ich coraz mniej)). Reasumując, nowe rynkowe spekulacje na powrót podgrzewają oczekiwania związane z niedzielnym szczytem UE, co może sprawiać, iż inwestorzy mogą wstrzymywać się z agresywną sprzedażą euro do publikacji jego wyników.
W kraju wyraźny ruch na EUR/USD przełożył się na cofnięcie się notowan USD/PLN nawet o 7 groszy (w pewnym momencie dolar był wart około 3,13 zł), chociaż przed godziną 10:00 kurs oscylował wokół 3,15 zł. Większych zmian nie odnotowaliśmy natomiast na EUR/PLN – wprawdzie był spadek w okolice 4,3350, ale dość krótki – później notowania wróciły w okolice 4,3550. Rośnie presja ze strony agencji ratingowych na polski rząd – zdaniem prezesa Fitch Polska, rząd premiera Tuska nie może nadal pozorować pewnych ruchów, czas na konkretne propozycje reform, gdyż czasu jest coraz mniej.
EUR/PLN: Rynek nie zdołał wczoraj pokonać oporu na 4,38 zł i dzisiaj rano wróciliśmy się w okolice 4,3350 zł – „wypadkowa” obecnej konsolidacji to jednak okolice 4,35. Nie wykluczone, że w rejonie 4,33-4,38 utkiwmy na nieco dłużej, a konkretnie aż do końca tygodnia – część inwestorów może zmniejszać swoją aktywność na rynku przed niedzielnym szczytem UE.
USD/PLN: Wygląda na to, że wczorajszy test okolic 3,20 to wszystko na co było stać dolara w tym tygodniu. Cofnięcie się w okolice 3,13 sugeruje, iż najbliższe dni mogą upłynąć pod znakiem konsolidacji 3,13-3,20, do czasu publikacji wyników niedzielnego szczytu UE.
EUR/USD: Wczorajszy silny zwrot w górę z okolic 1,3650 sugeruje, że na testowanie wskazywanych 1,3550 będziemy musieli nieco poczekać. Sinym wsparciem znów stają się okolice 1,3745 i to one będą ograniczać ewentualne próby powrotu euro do spadków. Jeżeli dojdzie do sforsowania okolic 1,3840-50 to możemy dość szybko wrócić w rejon 1,39. Perspektywa do końca tygodnia to szeroka konsolidacja 1,3750-1,3950.
GBP/USD: Dla funta dość ważne będą dzisiejsze zapiski BoE o godz. 10:30. Niemniej wczorajsze odbicie z okolic 1,5600-1,5650 sugeruje, że będziemy raczej powracać w stronę 1,5800-1,5850 w perspektywie do końca tygodnia.
Źródło: DM BOŚ