Jeden sms wystarczył, by klient banku został wrobiony w inwestycję w obligacje GetBack, na której stracił 50 tysięcy złotych, mnóstwo czasu i nerwów. Dziś – przy wsparciu Rzecznika Finansowego – domaga się w sądzie od Idea Banku zwrotu wpłaconej kwoty i odszkodowania.
– Zdecydowałem o przystąpieniu do wytoczonej przez klienta cywilnej sprawy sądowej. Uważam, że ze strony banku doszło do zastosowania nieuczciwych praktyk rynkowych, wprowadzających klienta w błąd oraz zakazanej praktyki missellingu w trakcie proponowania nabycia i oferowania obligacji korporacyjnych – tłumaczy dr hab. Mariusz Jerzy Golecki, Rzecznik Finansowy.
Zdaniem Rzecznika Finansowego bank zaoferował klientowi nieodpowiednią usługę finansową, wątpliwości budzi też sam sposób sprzedaży, z naruszeniem dobrych obyczajów i wymaganych standardów ochrony interesu klienta.
Klient, który wytoczył powództwo miał konto w Idea Banku. Na nim bieżące środki i oszczędności na lokatach. Klient przez lata współpracy z bankiem decydował się tylko na produkty finansowe zapewaniające ochronę jego kapitału. Tymczasem otrzymał od banku wiadomość SMS o następującej treści:
„W ofercie Banku dostępne jest rozwiązanie obligacyjne ze stałym, gwarantowanym oprocentowaniem 5,5 % w skali roku na okres dwóch lat, z możliwością̨ wyjścia po upływie 12 miesięcy bez opłat i z zachowaniem wypracowanych odsetek” – tak brzmiał sms od banku.
W dalszej korespondencji klient był namawiany do zerwania posiadanych lokat i zainwestowania pieniędzy w obligacje. Pracownicy banku nalegali, by decyzję podjąć do końca dnia, bo po północy oferta miała już być nieaktualna. W trakcie spotkania przedstawiciel banku nie przedstawił do akceptacji formularza zapisu na obligacje i nie zapoznał z jego treścią klienta, następnie jak się okazało formularz ten został wysłany z adresu IP przypisanego do banku w czasie, gdy klient był w pracy, bez jego wiedzy i zgody.
Przedstawiciel banku przedstawiał ustnie i w formie elektronicznej rekomendacje nabycia „rozwiązania obligacyjnego” jako produktu bezpiecznego. Takie zachowanie przedstawiciela banku może być potraktowane jako doradztwo inwestycyjne, które było świadczone bez wymaganego zezwolenia. Warto podkreślić, że robił to jeszcze pod koniec marca 2018 r. W tym czasie bank jako profesjonalista powinien znać kondycję podmiotu, którego obligacje oferuje. Przypomnijmy, że 17 kwietnia zawieszono notowania GetBack na warszawskim parkiecie.
– W sprawie sąd musi odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, czy bank, będący instytucją zaufania publicznego, odpowiada względem konsumentów za bezpieczeństwo oferowanych produktów finansowych. Podczas procesu sprzedaży obligacji na klienta wywierana była presja czasowa. W związku z tym nie miał czasu na zaznajomienie się z informacjami dotyczącymi produktu ani z warunkami emisji obligacji. Zaniechano przeprowadzenia dokładnej analizy potrzeb klienta i jego oczekiwań. Mylnie również informowano klienta o ryzyku oferowanego produktu finansowego – wylicza Mariusz Golecki. – Dlatego liczę, na korzystne dla klienta orzeczenie sądu – dodaje.
Źródło: Rzecznik Finansowy