Hiszpańska grupa bankowa działa z dużym rozmachem, zachowując jednocześnie ostrożne podejście do prowadzonej działalności. Potwierdza to wartość współczynnika kapitału podstawowego (tzw. Tier 1), który po pierwszym półroczu br. wynosi 10,1 proc., znacznie więcej od europejskiej średniej i o ponad 4 pkt proc. więcej od wymaganego minimum.
Ten sam wskaźnik dla BZ WBK po pierwszym półroczu wynosi 12,98 proc. Santander jest jedną z czterech światowych grup bankowych z najwyższym ratingiem trzech wiodących agencji, a swoją silną pozycję w Europie potwierdziła w przeprowadzonym przez Komitet Europejskich Nadzorów Bankowych stress teście, pokazując, że negatywny scenariusz rynkowy nie spowoduje utraty rentowności.
W Polsce Santander został poznany jako agresywny gracz na rynku kredytów samochodowych i hipotecznych. Santander Consumer Bank jest liderem w kredytowaniu nowych aut i drugim bankiem na całym rynku kredytów samochodowych. Z kolei na rynku kredytów hipotecznych bank w odpowiednim momencie wykazał się rozwagą. Santander już w październiku 2008 roku, zaraz po upadku Lehman Brothers, zaczął podnosić cenę kredytów pod presją rosnącego ryzyka, niespełna miesiąc później wycofał się z kredytowania mieszkań na rynku pierwotnym. Pod koniec 2008 roku bank podwyższył wysokość wymaganego wkładu własnego, a pod koniec lutego zawiesił udzielanie kredytów walutowych. Ostatnim krokiem było zupełne wycofanie z udzielania kredytów mieszkaniowych 1 kwietnia 2009 roku. Hiszpański bank nie stronił od kredytów walutowych, ito na pewno różni go od BZ WBK. Z drugiej jednak strony należy przyznać, że Santander trzeźwo reagował na sytuację rynkową, znacznie sprawniej niż wielu konkurentów. Dzięki temu można mówić o konsekwencji w podejściu do biznesu, a na dodatek bank nie zwykł wdawać się w wojnę cenową. Właśnie takie podejście może nasuwać pewne skojarzenia z BZ WBK, który co prawda niechętnie udziela kredytów walutowych, ale również szuka innych, poza ceną, sposobów na walkę o klienta. To właśnie dzięki zdrowemu portfelowi kredytów i konserwatywnemu podejściu BZ WBK pasuje do profilu Santandera, który będzie miał możliwość rozszerzyć skalę działalności w Europie Środkowo-Wschodniej.
Obawy klientów, że to PKO BP kupi BZ WBK od irlandzkiej grupy AIB już nie mają racji bytu, co wcale nie oznacza, że mogą oni liczyć na znaczną poprawę pozycji rynkowej i oferty. Model biznesowy Santandera wskazuje na to, że BZ WBK pod jego rządami wciąż pozostanie ostrożnym bankiem, jednak najważniejsze decyzje nie będą już zapadały w Polsce. Hiszpanie już zapowiedzieli scentralizowanie wielu pionów co miałoby przełożyć się na znaczny spadek wskaźnika kosztów do dochodów. Z drugiej strony, chęć znacznego zwiększenia zysku netto w ciągu najbliższych lat stawia pod znakiem zapytania pozostanie przy ostrożnej strategii zarządzania bankiem.
Ostatnią, nie mniej ważną, kwestią do rozstrzygnięcia jest szyld nowej instytucji. Ugruntowana pozycja BZ WBK wśród polskich klientów sugerowałaby pozostanie przy dotychczasowej nazwie. Z pewnością tak się nie stanie, mimo tego że marka Santandera nie zawsze jest dobrze kojarzona, co pokazują opublikowane przez brytyjski nadzór informacje. W pierwszym półroczu liczba skarg na hiszpański bank działający w Wielkiej Brytanii przekroczyła 200 tys., oznacza to nową skargę co minutę.
Trudno spodziewać się, żeby wejście globalnego gracza na nasz rynek spowodowało przewrócenie bankowości do góry nogami w momencie kiedy przedmiotem przejęcia jest zdrowy i rentowny bank. Komentarze, że rozpocznie się nowa era dla klientów są nieuzasadnione, bo jak pokazuje przykład z Wielkiej Brytanii jakość usług Santandera nie zawsze jest na odpowiednim poziomie, a dążenie do zwiększenia zysku wykluczy udział w wojnie cenowej.
Źródło: Open Finance