Wpływ trwającej od dwóch dni wyprzedaży na światowych rynkach akcji, w tym także na warszawskiej giełdzie, który to wczoraj znalazł swoje negatywne odbicie w kondycji złotego, wyraźnie się zmniejszył. Nasza waluta nie zareagowała także osłabieniem na kolejne groźby Samoobrony, dotyczące możliwego wyjścia z koalicji. Zdaniem Janusza Maksymiuka miałoby by się tak stać, jeśli nie będzie rozwiązana kwestia biopaliw i skupu trzody.
Rada Polityki Pieniężnej na zakończonym dziś dwudniowym posiedzeniu, zgodnie z oczekiwaniami stu procent analityków, pozostawiła stopy procentowe w Polsce na niezmienionym poziomie. Decyzja ta pozostała bez wpływu na rynek. Na godz. 16:00 zaplanowana jest konferencja prasowa i publikacja informacji po posiedzeniu. Zdaniem części rynku (w tym także Nas) pojawienie się „jastrzębich” sygnałów jest bardzo prawdopodobne. W dalszym ciągu podtrzymujemy opinię, co do tego, że koszt pieniądza zostanie podniesiony już w maju.
Rynek międzynarodowy:
Realizacja przez inwestorów zysków z ostatniej, niezwykle silnej przeceny dolara, zdołała nieco wzmocnić amerykańską walutę. W pierwszej części środowego handlu kurs EUR/USD, który wczoraj wynosił nawet 1,3259 i był najwyższy od 3 stycznia br. zniżkował do poziomu 1,3182. Z kolei kurs USD/JPY po niezwykle silnych wtorkowych spadkach (ustalił wtedy minimum na 117,48 tj. najniższy poziom od 15 grudnia ur.) wzrósł do 118,72. O godz. 14:04 (CET) cena bid euro wynosiła 1,3209, a cena bid jena 118,52.
W takich warunkach, opublikowane przed południem dane makro z Eurolandu, choć pozytywne z punktu widzenia siły europejskiej waluty, nie zdołały uchronić euro przed tą lekką przeceną. W lutym lepszy od oczekiwań był nie tylko klimat w biznesie, ale także nastroje wśród konsumentów, w gospodarce i w sektorze usług. Sentyment w przemyśle nie zmienił się i był zgodny z prognozami. Dodatkowo okazało się, że w styczniu, tak jak się tego spodziewano, stopa bezrobocia spadła do poziomu 7,4 proc. z 7,5 proc. w grudniu. Z kolei informacja o lutowym, 1,8 proc., nieco niższym od oczekiwanego i od styczniowego (1,9 proc.) odczycie inflacji, nie zrobiła większego wrażenia na inwestorach. Po wczorajszych danych o 9,8 proc., najsilniejszym od 17 lat, wzroście podaży pieniądza (M3) w pierwszym miesiącu tego roku na obszarze europejskiej trzynastki, podwyżka stóp procentowych przez ECB na posiedzeniu w dniu 8 marca, jest bowiem przesądzona.
Pytanie o to, co dalej z wartością dolara, jest cały czas otwarte. Przedstawione wczoraj dane makro z USA były niejednoznaczne. Z jednej strony mieliśmy w lutym do czynienia z 7,8 proc., ogromnym wręcz spadkiem zamówień na dobra trwałego użytku, a z drugiej strony informacje za ten sam miesiąc dotyczące zaufania konsumentów (indeks poszedł w górę do 112,5), jak i sprzedaży domów na rynku wtórnym (wzrost o 6,46 mln) były wyraźnie lepsze niż się spodziewano.
Nie ma się więc co dziwić, że inwestorzy z niepokojem oczekują obecnie na publikowaną dziś po południu serię informacji z USA. O godz. 14:30 (CET) poznamy te dotyczące wzrostu gospodarczego Stanów Zjednoczonych w IV kwartale. Ostatnie odczyty wskazywały na to, że PKB poszedł górę o 3,5 proc. Obecnie analitycy wskazują na możliwość rewizji tych danych do 2,5 proc. Co do deflatorów PKB i PCE netto, to według prognoz mają one pozostać na tym samym poziomie, co we wcześniejszych estymacjach (odpowiednio: +1,5 proc. i +2,1 proc.). Z kolei o godz. 15:45 przedstawiony zostanie indeks Chicago PMI za luty (prognoza 50,0 wobec 48,8), a piętnaście minut później stanie się jasne jak w styczniu ukształtowała się sprzedaż nowych domów (prognoza 1,08 mln wobec 1,12 mln).