„Pracownik banku, kupując w ostatnich miesiącach ubiegłego i na początku tego roku drożejące akcje spółek europejskich, doprowadził do łącznej straty ponad 4,9 mld euro. To mniej więcej tyle, ile wynosił roczny zysk banku w w ostatnich latach. Prezes Société Générale Daniel Bouton, ujawniając wczoraj nieprzyjemne informacje, określił sytuację jako „smutną i godną pożałowania”. Premier Francji Francois Fillon nie ukrywał, że cała sprawa jest bardzo poważna, niemniej nie ma nic wspólnego z obecną sytuacją na światowych rynkach finansowych […].”, czytamy w „Rz”.
„Władze SocGen odkryły całą sprawę w ostatni weekend i natychmiast rozpoczęły śledztwo. Diler i jego szefowie zostali zwolnieni z pracy, a francuska komisja nadzoru bankowego oraz Banque de France prowadzą odrębne śledztwo. Prezes Daniel Bouton powiedział wczoraj na konferencji prasowej że nie wie, gdzie teraz może być jego były pracownik, który – jak przyznał – wykorzystał niesłychanie skomplikowane techniki bankowe do zatarcia śladów działalności, podejmował też decyzje znacznie wykraczające poza jego kompetencje. Dlatego toczy się przeciwko niemu również postępowanie karne.”, podaje dziennik.
„To był jeden człowiek, przy tym jednak tak inteligentny, że był w stanie umknąć naszym procedurom kontrolnym – mówił prezes. Związkom zawodowym wyjaśnił, że człowiek ten nie działał z chęci zysku. Diler przyznał się sam, kiedy po spadku kursów akcji pod koniec ubiegłego tygodnia zrozumiał, że nie jest w stanie odrobić strat.”, informuje gazeta.
Szczegóły w „Rzeczpospolitej”.