„Wrzesień przyniósł największy od ponad pół roku wzrost zadłużenia klientów indywidualnych w bankach. Zwiększyło się ono o 9,5 mld zł, do 412,3 mld zł. Zdecydowało o tym przede wszystkim osłabienie złotego. W poprzednim miesiącu nasza waluta straciła ok. 3 proc. wobec euro i franka szwajcarskiego – a w tej ostatniej walucie jest denominowana duża część kredytów mieszkaniowych spłacanych przez gospodarstwa domowe.”, informuje dziennik.
„Spadek kursu złotego miał wpływ także na wartość depozytów. Oszczędności złożone w bankach przez klientów indywidualnych zwiększyły się we wrześniu o ok. 700 mln zł, do 366,5 mld zł. Według analityków Banku BPH po uwzględnieniu faktu, że część lokat jest denominowana w walutach obcych, okazuje się, że depozyty gospodarstw domowych nieznacznie spadły. Powodem są m.in. dodatkowe wydatki związane z początkiem roku szkolnego, ale też mniejsze możliwości oszczędzania z powodu rosnącego bezrobocia i coraz wolniejszego wzrostu pensji.”, czytamy.
„Jednocześnie spada oprocentowanie depozytów. Lokata trzymiesięczna oferowana klientom indywidualnym przynosi obecnie średnio 5,15 proc. odsetek w skali rocznej, podczas gdy miesiąc temu było to 5,5 proc. […] Banki płacą obecnie wyższe odsetki od lokat długoterminowych, np. 12-miesięcznych (średnio 5,5 proc.), ponieważ jest duże prawdopodobieństwo, że w przyszłym roku stopy procentowe zaczną rosnąć.”, czytamy dalej.
W październiku minął rok od eskalacji depozytowej wojny między bankami. W ostatnich miesiącach ubiegłego roku na depozytach krótkoterminowych można było zarobić nawet 8-9 proc. Dziś tak wysoki zysk na standardowej lokacie terminowej nie jest już możliwy. Wpłynęły na to nie tylko obniżki stóp procentowych, ale również uspokojenie nastrojów na rynku międzybankowym. Bankom nie zależy już na szybkim pozyskiwaniu pieniędzy za wszelką cenę, dlatego wyższe oprocentowanie utrzymuje się przede wszystkim na lokatach zakładanych na dłuższe okresy.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej” w artykule „Spada oprocentowanie lokat bankowych” autorstwa Moniki Krześniak i Łukasza Wilkowicza.
WB