Ponad 30% placówek edukacyjnych nie posiada ubezpieczenia od żywiołów, czy sprzętu elektronicznego. Blisko połowa z nich korzysta za to z polis „za złotówkę”, gdzie zakres ochrony jest równie symboliczny jak ich cena.
Występujące w polisach „za 1 zł” rażąco niskie sumy ubezpieczenia nie gwarantują praktycznie żadnej ochrony. Naraża to na znaczące ryzyko nie tylko szkoły, czy przedszkola ale przede wszystkim urzędy miejskie. Co ciekawe, analizując praktykę ubezpieczeniową w szkolnictwie można znaleźć także przypadki nadgorliwości – ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej nauczycieli, których posiadanie nie ma najmniejszego uzasadnienia. Nieuzasadniony jest z kolei brak polisy OC szkoły, a sytuacja taka dotyczy blisko dwóch trzecich jednostek podległych wydziałom edukacji.
Niestety takich „kwiatków” jest znacznie więcej. Statystycznie połowa budynków szkół nie jest objęta ochroną ubezpieczeniową lub zadeklarowana wartość majątku uniemożliwia uzyskanie pełnego odszkodowania. Sumy ubezpieczenia to często kwoty fikcyjne i nieweryfikowalne. Polisy lokowane są u wielu ubezpieczycieli oraz posiadają nieracjonalne poziomy składek. Istnieją ponadto poważne trudności z nadzorem nad szkodami, a na kompleksową analizę ich przyczyn, częstotliwości, czy wielkości przyznawanych odszkodowań nie ma nawet co liczyć.
Jak widać oświacie nie zawsze można wystawić ocenę celującą. Jednak dopiero obiektywny audyt polis oraz kompetencja brokera pozwalają na zidentyfikowanie stanu faktycznego i podjęcie stosownych działań „porządkowych”. Do najważniejszych należeć będą: ograniczenie ilości posiadanych polis, podwyższenie sum i polepszenie zakresów ubezpieczeń oraz obniżenie składek w ujęciu globalnym. Niemniej istotne okaże się zastosowanie sublimitów dla ryzyk o mniejszej istotności oraz zintegrowane zarządzanie polityką szkodową.
Źródło: STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi